Bajecznie kolorowe wyplatane obroże i smycze, dżinsowe legowiska obite sztucznym futrem, zdobione cekinami, luksusowe psie kanapy i łóżka, a nawet malowane i złocone ceramiczne kuwety dla kotów. Nie tylko estetyka się liczy: ręcznie robione przedmioty najczęściej są ekologiczne (z naturalnych materiałów, często z recyklingu) i trwałe. Ci, którzy je robią, nie muszą mieć nawet artystycznych ani rękodzielniczych zdolności. Szycie, spawanie, wypalanie można zlecić fachowcom. Jak zwykle najważniejszy jest pomysł. I im bardziej niezwykły, tym się lepiej sprzedaje. Warunkiem niezbędnym jest posiadanie zwierzęcia. Tylko wtedy wiadomo, czego tak naprawdę szukają właściciele zwierząt i czego w masowej produkcji nie mogą znaleźć.
Ponad połowa Polaków ma w domu jakieś zwierzę, najczęściej psa lub kota, i według danych Kantar Public (dawniej TNS Polska) stale ich przybywa. W ciągu ostatnich trzech lat o 4 proc. Więc nic w tym dziwnego, że coraz więcej pieniędzy wydajemy na „braci mniejszych”. Najwięcej oczywiście na karmę, ok. 2,5 mld zł rocznie. Kolejne 500 mln to akcesoria: smycze, obroże, kuwety, posłania, drapaki, miski. Razem 3 mld zł i jest to dwa razy więcej, niż Polacy wydawali na swoje zwierzaki w 2005 r. (dane za Euromonitor International).
Posiadanie zwierzęcia to przyjemność i luksus, więc ci, którzy się na to decydują, lubią kupować swoim ulubieńcom nie tylko rzeczy niezbędne. Na ogół pieniądze wydają w sklepach zoologicznych (stacjonarnych i coraz częściej internetowych) zadowalając się masówką, ale w ostatnich kilku latach widać prawdziwy wysyp rękodzielników amatorów oferujących swoje produkty na Instagramie, Facebooku czy poświęconych rękodzielnictwu portalach, jak Pinterest czy DaWanda.
Odrobina luksusu
Monotonii i brzydoty psich legowisk nie wytrzymała Alessa Knape z Bielska-Białej, a właściwie jej mama, która amatorsko (dla siebie, rodziny i przyjaciół) zajmuje się dekoratorstwem wnętrz.