Rzecznik praw dziecka na koniec kadencji przedstawił raport o sytuacji uczniów siódmej klasy zreformowanej szkoły podstawowej. Wnioski z badania dają do myślenia. I nie chodzi nawet o potwierdzone w wynikach poczucie zmęczenia dzieci i brak czasu (ostrożnie licząc, jedna trzecia uczniów musiała zrezygnować z zajęć dodatkowych z powodu przeciążenia nauką) ani o podstawę programową, zbyt rozległą, by z jej omówieniem zdążyć na lekcjach. O tym wszystkim uczniowie, rodzice, dziennikarze i sam RPD opowiadali przez cały miniony rok szkolny. A minister edukacji narodowej nie przejęła się w najmniejszym stopniu.
Uczniowie, rodzice i nauczyciele – różne opinie, różne emocje
Zastanawia natomiast, że – na podstawie raportu – można dojść do konstatacji, iż tak naprawdę nikt nie wie, co w szkole się dzieje. Rozbieżność w opisie codzienności siódmoklasistów dokonanym przez dyrektorów, nauczycieli, rodziców i samych uczniów (raport osobno przytacza wyniki ankiet w każdej z tych grup) jest tak duża, jakby chodziło o zupełnie różne rzeczywistości.
Przykład? Dominująca emocja u uczniów klas VII w opinii dyrektorów to zaciekawienie, zdaniem rodziców: złość, zdaniem nauczycieli i samych uczniów: obojętność (wskazania kolejnych emocji przez uczniów i nauczycieli jednak bardzo się różnią). Co ciekawe, trzy czwarte dyrektorów nie zauważyło, by pojawił się problem nadmiaru prac domowych zadawanych uczniom w związku ze zmianami w systemie oświaty.