Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją: Lucyna Kicińska o tym, dlaczego i jak choruje dziecko
Smutni nastoletni. Jak rozpoznać depresję?
JOANNA CIEŚLA: – Skąd rodzic ma wiedzieć, czy jego rozdrażnione albo milczące i smutne dziecko jest przemęczone, wchodzi w fazę buntu, czy może już popada w depresję?
LUCYNA KICIŃSKA: – Pozostaje rozmowa, ale trudno ją prowadzić, gdy nastolatek się nie odzywa albo wrzeszczy: „Gdzie byłeś przez całe moje życie?”. Bez specjalistycznego przygotowania trudno jest zdiagnozować depresję u młodzieży, ponieważ jej objawy faktycznie mogą się pomylić z młodzieńczym buntem.
W odróżnieniu od depresji dorosłych nastolatkom obok smutku i myśli rezygnacyjnych może towarzyszyć drażliwość czy agresja. Powiedziałabym więc, że jeśli ktoś obserwuje zmiany w zachowaniu i nastroju dziecka, które utrudniają funkcjonowanie w szkole, z rodziną czy wśród kolegów i utrzymują się dłużej niż dwa tygodnie, powinien szukać pomocy u psychologa. Podobnie jeśli znajduje alkohol, narkotyki czy dopalacze. Bezwzględnie trzeba szukać pomocy psychiatry, gdy dziecko mówi o samobójstwie.
A gdy „Ja się zabiję!” krzyczy nie nastolatek, ale 6-letnie dziecko – w odpowiedzi na proste polecenie, którego nie ma ochoty wykonywać? Też szukać psychiatry?
Im młodsze dziecko, tym bardziej trzeba na nie uważać, bo może podjąć próbę samobójczą impulsywnie. Nie musi mieć depresji ani poczucia bezradności, myśli tylko: „Ja ci pokażę!”. Gdy dziecko wykrzykuje: „Ja się zabiję, ja się zabiję!”, to znaczy, że nie radzi sobie z natłokiem emocji. Trudno oczekiwać, że 6-latek, w którym gotuje się od poczucia skrzywdzenia, niesprawiedliwości i złości, wyrecytuje: „Bardzo się zezłościłem, bo zakazaliście mi oglądać bajki”. Gdy słyszę: „Zabiję się!” w telefonie albo w życiu prywatnym, mówię: „Co się dzieje?