Mało wydarzeń jest tak zasmucających jak sprawa szopa Edwarda z Olsztyna. Edward zginął, zamęczony przez ludzi, którym zabrakło wyobraźni i wiedzy. Zapłacił najwyższą cenę za to, że zaprzyjaźnił się z człowiekiem.
Był istotą oswojoną, powszechnie znaną w Olsztynie, można nawet powiedzieć, że sławną. Pomagał ludziom, razem ze swoją przyjaciółką i opiekunką brał udział w akcjach charytatywnych, bywał w szkołach i placówkach opiekuńczych, miał swoich fanów w internecie. Ludzie go kochali, a on nie bał się ludzi, bo widocznie myślał, że wszyscy są tak życzliwi zwierzętom jak jego opiekunka.
Smutna historia szopa Edwarda
Szopy to zwierzęta bardzo mądre, ciekawskie i zabawowe, poszukiwacze przygód, muszą zajrzeć w każdy kąt i dotknąć wszystkiego, potrafią zdemolować cały dom pod nieobecność właścicieli. Są często bohaterami filmów, jakie trafiają do internetu, mnóstwo tam materiałów o zabawnych, inteligentnych zwierzątkach, zachowujących się trochę jak niesforne kociaki. Wszyscy potrafią odróżnić szopa od tygrysa czy krokodyla. Tak przynajmniej by się wydawało…
Edward wymknął się niepostrzeżenie z domu swej właścicielki i pełen najlepszych intencji udał się na sąsiednią posesję. To był dom wynajęty właśnie przez turystów, z dziećmi i psem. Dzieci się wystraszyły, pewnie nigdy w życiu nie oglądały filmu przyrodniczego, choćby o szopach żyjących w polskich lasach, a świat oglądają w telefonie komórkowym.
Edward był przyjazny i zamierzał się pobawić. Rodzice wzięli go za