Długi wywiad ukazał się w „Gazecie Krakowskiej”. Doprawdy trudno zrozumieć, co kierowało redaktorami dziennika, że do rozmowy na tak ważki i interesujący temat, jakim jest ojcostwo, postanowili zaprosić właśnie Dudę.
Miejsce kobiety jest w domu
Miało być niby o ojcostwie, ale profesor między słowami zdołał przemycić swój światopogląd na inne tematy, w tym na palącą kwestię emancypacji kobiet. Otóż jest ona, zdaniem Jana Dudy, przyczyną wielu problemów, które nękają współczesny świat, a przede wszystkim same kobiety.
Kłopoty bowiem, zdaniem ojca prezydenta, współczesne kobiety same ściągnęły sobie na głowę. Tok rozumowania jest następujący: wykształcone i piękne kobiety są dzisiaj samotne, bo mężczyźni zostali zepchnięci na boczny tor. Kobiety chcą ich zastąpić na różnych polach i oni w związku z tym nie wiedzą już, gdzie się mają realizować. Pogubili się. Mądra kobieta wie, że jest szyją, powtarza Duda jakże oryginalną i odkrywczą tezę. Kryzys męskości jest więc skutkiem emancypacji kobiet.
Profesor powtarza ten zbiór konserwatywnych komunałów, sugeruje, że rozwody nie powinny być tak szeroko i łatwo dostępne. Twierdzi, że w czasach kryzysu demograficznego nie możemy sobie pozwolić na „marnowanie materiału genetycznego”. Te wykształcone, ładne, ale samotne kobiety nie powinny pozostawać bezdzietne. Jan Duda nie precyzuje, co ma na myśli. Nie mówi, w jaki sposób samotne kobiety miałyby przysłużyć się światu swoimi macicami. W Republice Gileadu znaleziono na to pomysł.
Kobieta jako obcy
Z kobietami Jan Duda w ogóle ma problem. Również z najbliższymi. „Moją małżonkę przez 30 lat próbowałem zrozumieć, po czym zrezygnowałem i zacząłem być naprawdę szczęśliwy” – powtarza. Podkreśla, że łatwiej nawiązywał kontakt z synem niż córkami: „Jeśli chodzi o córki, jestem pokorny, bo nie rozumiem ich do końca. Kobiecie łatwiej zrozumieć dziewczęce dylematy”.
Prosty, patriarchalny schemat. Centrum świata stanowi mężczyzna i to on jest wzorcem. Kobieta jest poza, dalej, odstaje od tego, co właściwe, czyli męskie.
Na szczęście Jan Duda ma pomysł na to, co z tym zrobić. Mówi, że do pracy przyjąłby chętniej ojca rodziny niż kobietę, bo dla niej niestraszne, że ma 40 lat, nie ma natomiast doświadczenia zawodowego. W niektórych krajach taka publiczna wypowiedź może być traktowana jako łamanie prawa. W Polsce powtarza ją ojciec urzędującego prezydenta, a gazeta codzienna zaprasza go na łamy. Ale Duda jest pewien, że i kobieta – jeśli jest matką – da sobie radę: „Jeśli odchowała trójkę dzieci, to każdy pracodawca powie, że to odpowiedzialna osoba”. Może i tak powie. Badania pokazują jednak, że taka odpowiedzialna osoba bez doświadczenia ma niemal zerowe szanse na zatrudnienie.
Dla ojca prezydenta to nie problem. Od zarabiania jest mężczyzna. Trzeba doceniać „jego wkład” w życie rodziny, trzeba go wspierać i rozumieć, że czasami rządzą nim hormony. Kobieta jest od gotowania i prania. I wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.