Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Ciężki los Ukraińców w Polsce. „Czujemy się jak śmieci”

Z roku na rok coraz więcej Ukraińców przyjeżdża do Polski za pracą. Po przekroczeniu granicy zaczynają się jednak problemy. Z roku na rok coraz więcej Ukraińców przyjeżdża do Polski za pracą. Po przekroczeniu granicy zaczynają się jednak problemy. Krzysztof Mazur / Agencja Gazeta
Ponad pięć tysięcy osób wpłaciło na pomoc dzieciom zmarłego Wasyla Czorneja – Ukraińca, którego pracodawczyni wywiozła do lasu, kiedy źle się poczuł. Budujący gest, ale nie zmienia to faktu, że życie Ukraińców chcących pozostać na dłużej w naszym kraju nie jest proste.

Pod koniec czerwca opinią publiczną wstrząsnęła informacja o śmierci 36-letniego Ukraińca Wasyla Czorneja. Jego zwłoki znaleziono w lesie pod Skokami, w powiecie wągrowieckim, w Wielkopolsce. Śledztwo wykazało, że mężczyznę w lesie porzuciła jego pracodawczyni po tym, jak zasłabł w pracy. Kobieta została tymczasowo aresztowana.

Zwłoki były w roboczym ubraniu, pokryte trocinami. Po sprawdzeniu okolicznych zakładów stolarskich i bazy danych osób zaginionych śledczy domyślili się, że może chodzić o obcokrajowca. Poproszono o pomoc Ukraińców pracujących w Wielkopolsce.

500 tys. dla dzieci Wasyla

Ukraińców traktuje się w Polsce jak śmieci – mówi Valentyn. Z informacji, które publikowała m.in. „Gazeta Wyborcza”, wynika, że Wasyl Czornej przyjechał do Polski około czterech miesięcy temu. Był budowlańcem, dorabiał w zakładzie produkującym trumny, którego właścicielką jest aresztowana Grażyna F.

Policjanci ustalili, że 12 czerwca mężczyzna zasłabł w jej zakładzie. Z zeznań osób pracujących z Wasylem wynika, że źle się poczuł i miał drgawki, ale kobieta nie pozwoliła wezwać pogotowia, pracowników odesłała do domów. Ciało Ukraińca znaleziono dzień później 125 km od zakładu Grażyny F., która prawdopodobnie zatrudniała go na czarno.

Czytaj także: Milion Ukraińców w Polsce. Kim są? Gdzie pracują?

W ubiegłym tygodniu Wasyla pochowano na Ukrainie, zostawił żonę i trójkę dzieci. Najstarsza córka ma 12 lat, młodsza – 9, a syn – 7.

Reklama