Telegram z Polski: „Szanowni obcy szpiedzy – stop – oszczędźcie sobie fatygi – stop – polskie tajemnice podajemy wam jak na tacy – stop – róbcie z tym, co chcecie”. Podpisano: IPN. Taki dowcip krąży w środowisku ludzi służb.
Instytut Pamięci Narodowej ujawnił głęboko do tej pory chronione dane dotyczące wywiadu PRL. Wybuchło zamieszanie, bo w odtajnionym zbiorze znalazły się informacje wrażliwe. Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, zbagatelizował zagrożenia i w wydanym oświadczeniu napisał: „…publikacja archiwów byłego zbioru zastrzeżonego IPN wynika z zapisów ustawy przyjętej przez Sejm 29 kwietnia 2016 r.”.
To nie do końca prawda. Zbiory „Z” rzeczywiście odtajniono, ale pozostawiono w gestii prezesa IPN decyzję o nadaniu klauzuli tajności poszczególnym dokumentom.
Polityka
28.2019
(3218) z dnia 09.07.2019;
Społeczeństwo;
s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Państwo ściśle jawne"