Nie wiem, czy każdy może rozstawić namiot na terenie Ikei i prowadzić tam agitację – zapewne nie, ale trudno sobie wyobrazić, aby kierownictwo sklepu miało odwagę usunąć intruzów z fundacji Pro-prawo do życia, która z całą bezczelnością rozłożyła swój kramik z propagandą nienawiści do osób LGBT (oraz Ikei) pod samym sklepem w podwarszawskich Jankach.
Pouczanie przez megafon
To, co wygadują przez megafony, jest tak podłe, oszczercze i absurdalne, że nie nadaje się nawet do cytowania. Zresztą każdy, kto mieszka w dużym mieście, już się tego nasłuchał. W całym kraju jeżdżą po miastach te straszne ciężarówki z megafonami, a na placach, np. na warszawskiej „patelni” przy stacji metra Centrum, podobne megafony przyciągają obywateli do stolików, przy których zbierane są podpisy pod projektem ustawy mającej zakazywać propagowania pedofilii, przez co należy rozumieć edukację seksualną.
Akcja wpisuje się w dyskurs zainicjowany przed laty przez abp. Michalika, który orzekł, iż przyczyną pedofilii jest zachowanie dzieci garnących się do księży („dziecko lgnie, drugiego człowieka wciąga”). A garną się one, gdyż „seksualizuje je” propaganda gender i LGBT pod pretekstem edukacji seksualnej.
Nagonka na Ikeę trwa i osiąga rozmiary histeryczne
Ikea dostała się w tryby tego potwornego kłamstwa i zapewne zastanawia się, czy zyska na tym, czy straci.