Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Pierwszy Marsz Równości przeszedł ulicami Białegostoku

Marsz Równości w Białymstoku Marsz Równości w Białymstoku Grzegorz Dąbrowski / Agencja Gazeta
Ponad tysiąc osób pod hasłem „Białystok domem dla wszystkich” przeszło ulicami stolicy Podlasia w pierwszym w historii miasta Marszu Równości. Nie było jednak wyłącznie kolorowo.

W związku z organizowanym przez Stowarzyszenie Tęczowy Białystok wydarzeniem w mieście zapowiedziano niemal 50 kontrmanifestacji (pikiet, zgromadzeń itd.). Wśród nich choćby „Ogólnopolski zjazd kibiców”, który na pl. NZS – w tym właśnie punkcie miasta rozpoczynał się Marsz Równości – zgromadził ponad setkę uczestników. Tzw. pseudokibice, odmówiwszy wcześniej „Ojcze nasz”, próbowali blokować wejście na plac i uniemożliwić chętnym udział w marszu. Byli agresywni. – Tuż po tym, jak wszedłem na pl. NZS, zobaczyłem, jak dwie dziewczyny zostały oplute centralnie w twarz przez narodowców – opowiada „Polityce” Mateusz, jeden z uczestników marszu. „Środowiska kibicowskie” zawarły pakt o nieagresji, by „bronić Białegostoku przed zboczeńcami”.

Uczestników marszu do miejsca zbiórki starała się nie dopuścić także policja. – Nie wszyscy z nas w ogóle mogli się dostać na marsz – relacjonowała Grażyna, która przyjechała wesprzeć Tęczowy Białystok z Warszawy. – Na początku na pl. NZS nie było widać żadnych tęczowych flag, wszystkie emblematy natychmiast chowano, bo kibole rzucali się ku tym, którzy próbowali je wyciągać – opowiadała o początkach zgromadzenia. – Na szczęście sukcesywnie ludzie zaczęli się pojawiać i tworzyć coraz większy tęczowy tłum.

Jan Hartman: Na Marsz Równości w Białymstoku marsz!

Wzdłuż całej trasy przemarszu zgromadziły się mniejsze i większe grupki przeciwników. Z głośników rozbrzmiewały modlitwy, patriotyczne i religijne pieśni.

Reklama