Wydarzenia 20 lipca 2019 r. w Białymstoku powinny stanowić cezurę w naszym stosunku do zagrożenia faszystowskiego oraz do Kościoła rzymskokatolickiego, który na podobieństwo II RP otwarcie włączył się w kampanię nienawiści i pogardy – tym razem nie do Żydów, lecz do osób nieheteronormatywnych, czyli LGBT. „Włączył się” to mało powiedziane – jest wręcz jej siłą napędową.
Dość już wmawiania sobie, że faszyzm jest w Polsce marginesem. Nie jest – jest zorganizowany, dobrze finansowany i politycznie umocowany. Daleko nam do lat 30. XX w., gdy tysiące bandytów bezkarnie urządzało tumulty antyżydowskie na ulicach Warszawy, lecz już za kilka lat możemy się do tamtych czasów znaczenie przybliżyć. A ofiarami będą tym razem nie Żydzi, których brak, lecz geje i lesbijki. Musimy być z nimi solidarni. Już teraz. Skończmy słuchać mędrków upominających nas, że „z tym faszyzmem” to przesadzamy i histeryzujemy. Nie mieli racji i czas, żeby to uczciwie przyznali.
Jan Hartman: Na Marsz Równości w Białymstoku marsz!
Marsz Równości w Białymstoku – akt odwagi
Skala ekscesów i burd urządzanych przez tzw. narodowców, słownych i fizycznych ataków na uczestników białostockiego Marszu Równości odróżnia to wydarzenie od wielu poprzednich. Tak zmasowanej agresji, takiego nagromadzenia wulgarnych, prymitywnych młodych mężczyzn, ryczących obelgi i wyzwiska, dotąd nie widzieliśmy.