1 sierpnia po godz. 21, komenda policji na Zakroczymskiej, dzień 75. rocznicy powstania warszawskiego. Na schodach komendy siedzi ok. 30 osób. Czekają na wypuszczenie Kingi Kamińskiej, aktywistki Obywateli RP, która nie pozwoliła się wylegitymować. Druga kobieta, bez polskiego obywatelstwa, została przewieziona na Wilczą. Później też trafiła na Zakroczymską. Aktywiści, krzycząc przez szklane drzwi, dowiadują się, jak się nazywa. Chwilę później wzywają adwokata, by udzielił zatrzymanej pomocy prawnej.
Spór między Rotami a Obozem Narodowo-Radykalnym
Zanim do tego doszło, atmosfera oczekiwania na schodach była luźna. Omawiane są drastyczne momenty wynoszenia aktywistów przez policję: jednego chłopaka upuszczono na ziemię, kilka osób niesiono twarzami do dołu, na Marszu Powstania Warszawskiego organizowanym przez Marsz Niepodległości i Roty Niepodległości (nowa formacja tworzona właśnie przez Roberta Bąkiewicza, niegdyś lidera ONR) były falangi i krzyże celtyckie. Komentowano spór między Rotami a Obozem Narodowo-Radykalnym – pierwszy taki. Jego skutkiem było podzielenie się marszu na dwa. ONR poszedł inną trasą. Ale Roty, z pozoru łagodniejsze w używanych symbolach, na czele i tak niosły szokujący baner. Nad hasłem „Stop totalitaryzmom” znajdowały się trzy przekreślone symbole – sierpa i młota, swastyki oraz tęczowej flagi, symbolu środowisk LGBT+.
Do aktywistów dzwonią dziennikarze. Poszukują nagrań wideo z marszu i obu demonstracji na pl.