Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Jesienna depresja? Chciałabym ją mieć

Depresja to coś więcej niż smutek. Depresja to coś więcej niż smutek. Noah Silliman / Unsplash
Skończyły się wakacje, temperatura spada o kilka stopni i wszyscy zaczynają się żalić na jesienną depresję. A mnie szlag jasny trafia.

Jest mnóstwo sposobów na poradzenie sobie z gorszym nastrojem. Dobra książka i kubek zielonej herbaty, kino z przyjaciółką, czas spędzony z pupilem, kolacja w ulubionej restauracji z partnerem czy partnerką. Ale żaden z nich nie działa na depresję. Wiem, co mówię, bo na zaburzenia depresyjno-lękowe leczę się już od kilku lat. „Weź się w garść”, „Wyjdź z domu, zrób coś”, „Wcale nie jesteś chora”, „To zwykłe lenistwo, weź się za robotę” – te i podobne rady życzliwych słyszałam wielokrotnie. Żadna z nich mi nie pomogła, wręcz przeciwnie.

Równie krzywdzące jest rozprawianie się nad jesienną depresją, która po prostu nie istnieje. Chwilowy smutek, gorszy dzień, niezadowolenie związane z pogodą za oknem, końcem lata, coraz krótszymi dniami, zimnem – to zwykła chandra.

Czytaj także: 15 prostych rad na jesienną chandrę

Depresja smakuje jak popiół

Depresja to coś więcej niż smutek. To ciągłe zmęczenie, niemożność wykonania podstawowych czynności, różnego rodzaju lęki, zaburzenia odżywiania, niska samoocena, problemy z koncentracją i pamięcią, często wręcz fizyczny ból. Na to nie pomoże ulubiona pizza i Netflix.

„Smakuje jak popiół” – mówi bohaterka filmu „Melancholia”, kiedy rodzina przyrządza jej ulubione danie. W tym filmie Lars von Trier próbował pokazać, czym jest depresja, z którą sam się w tym czasie zmagał.

Reklama