AGNIESZKA SOWA: – Miłosierdzie jest bardzo ważnym motywem w religii katolickiej. Nie dotyczy jednak zwierząt. Kościół przyzwala wobec nich na okrucieństwo. Dlaczego tak się dzieje?
DOROTA SUMIŃSKA: – To mnie właśnie bardzo boli. Pochodzę z rodziny katolickiej, głęboko wierzącej, a tymczasem nabieram coraz większej niechęci, nie do chrześcijaństwa, ale do katolicyzmu właśnie. Dogmat naszej wiary, Pismo Święte, absolutnie nie upoważnia żadnego człowieka do takiego traktowania innych gatunków, jakie naszej cywilizacji zostało przypisane w dużej mierze właśnie przez Kościół katolicki, który wręcz zachęca wiernych do przedmiotowego traktowania zwierząt, w wielu dziedzinach, głównie konsumpcyjnych. Chociażby na Wielkanoc, kiedy święci się kiełbasę, a więc ciała zwierząt, które przecież są dziećmi bożymi. Kościół katolicki odmawia uczestnictwa czy choćby biernego poparcia dla działań mających na celu obronę praw zwierząt i kształtowanie innego stosunku do zwierząt. Zwierzęta są w założeniu Kościoła owocem działań boskich. Mimo to skutecznie eliminuje je z grona istot objętych łaską boską. Tu jest dla mnie ogromny dysonans między dogmatem i jego interpretacją przez Kościół katolicki.
Czytaj też: Psy i koty w wioskach i małych miastach
Co myśliwi zrozumieli z historii św. Huberta
Ortodoksyjni katolicy i prawicowi politycy, jak minister Szyszko, który wycinał Puszczę Białowieską,
i jego następca minister Kowalczyk, który chciał wybić wszystkie dziki, powołują się na cytat z Pisma Świętego: „i czyńcie sobie ziemię poddaną”.