Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Żory płoną ze wstydu

Radny Kałuża. Żory płoną ze wstydu

Wojciech Kałuża podczas pierwszej sesji Sejmiku Województwa Śląskiego. Radni PiS przyjmują Kałużę do klubu. Wojciech Kałuża podczas pierwszej sesji Sejmiku Województwa Śląskiego. Radni PiS przyjmują Kałużę do klubu. Andrzej Grygiel / PAP
Mija już rok, gdy radny Wojciech Kałuża przeszedł na stronę PiS. Ale w Żorach nikt nie zapomniał o zdradzie. Ludzie tylko przestali wierzyć, że w polityce można działać uczciwie.
Protest wyborców przeciw Wojciechowi Kałuży.Maciej Jarzębiński/Forum Protest wyborców przeciw Wojciechowi Kałuży.

Czas ma znaczenie. Wojciech Kałuża opuścił klub Koalicji Obywatelskiej zaraz po wyborach samorządowych. Dzięki temu PiS zdobył – jednomandatową – większość w sejmiku śląskim. Jego koledzy – politycy Platformy i Nowoczesnej z regionu – byli w szoku. Przed kamerami telewizji padały mocne słowa: „dno”, „oszust wyborczy”, „kanalia”, „porażka”, „żal”, „korupcja polityczna”, „ciul”.

Kałuża nie czuł się z tym komfortowo. Lekiem na dyskomfort było stanowisko wicemarszałka sejmiku śląskiego, które w nagrodę dostał od PiS. Lekiem na ludzką pamięć miał być czas. „Ludzie pogodajom przez pół roku i zapomną” mawiał podobno Kałuża. Problem w tym, że nie zapomnieli.

W Żorach nikt nie wie, gdzie się Kałuża podział. A przecież miasto było jego matecznikiem – stąd startował do politycznej kariery. Dziś mieszkańcy nie mają pewności, czy wicemarszałek nadal tu mieszka. Podobno nie mógł znieść hejtu.

Przy ul. Bocznej w Żorach przechadzają się mamy z wózkami i w ogóle nie mają świadomości, że naprzeciwko mieści się firma, której Kałuża prezesował.

W budynku Cechu Rzemiosł Różnych też go nie ma. Tam PiS wynajmował na ostatnim piętrze pomieszczenie na biura poselskie i senatorskie. Nie można tam wejść. Schody odgrodzone są plastikowym łańcuchem. – PiS? Już tu nic nie wynajmują – wyjaśnia sąsiadka z lokalu obok.

Gdy rozmawiać na ulicy z mieszkańcami, okaże się, że wszyscy wiedzą, o kogo chodzi. Na przykład pani Beacie, mieszkance Żor, z radnym Kałużą kojarzy się słowo „kabel”. Pan Marek zaznacza, że do powiedzenia o Kałuży ma tylko jedno: „powinien się wstydzić”.

Właściciele kawiarni, kwiaciarni, sklepów, lombardów i salonów fryzjerskich powtarzają, że pana Kałuży na ulicy, wśród wyborców nie widzieli od dawna.

Polityka 44.2019 (3234) z dnia 29.10.2019; Społeczeństwo; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Żory płoną ze wstydu"
Reklama