Kilka dni temu Sebastian Kaleta, 30-letni poseł PiS, zaprezentował „autorski raport” na temat działalności organizacji pozarządowych otrzymujących dofinansowanie z budżetu miasta Warszawy. Przygotowany dokument, bogato ilustrowany i okraszony zdjęciami z mediów społecznościowych, wygląda na atak wymierzony we władze stolicy, które zdaniem pana Kalety sponsorują projekty „wspierające ideologię LGBT+ i ruchy proaborcyjne”.
Ale który to już raz polityk PiS, starając się oczyścić życie społeczne z edukacji seksualnej, parad oraz wszelkich innych przejawów „grzeszności”, trafia kulą w płot, gdyż obnaża swój zatrważający brak elementarnej wiedzy – w tym wypadku na temat współczesnych zasad prowadzenia kampanii prozdrowotnych i metod redukcji szkód? Przeczytałem (i obejrzałem) 120-slajdową prezentację zespołu pana Kalety i wniosek nasuwa się sam: on kompletnie nie ma pojęcia, o czym mówi. Najwyraźniej nie wie też, kogo atakuje.
Posłowi PiS potrzeba korepetycji
19 organizacji pozarządowych podpisało się pod oświadczeniem dyskredytującym konkluzje raportu. To m.in. tak uznane marki jak Społeczny Komitet ds. AIDS, Fundacja Res Humanae, Fundacja Edukacji Społecznej czy Stowarzyszenie Monar. „Rozumiemy, że być może poseł Sebastian Kaleta wykazuje wrogą postawę wobec osób nieheteronormatywnych, jednak trudno nam zrozumieć fakt, że chciałby pozbawić je dostępu do działań profilaktycznych chroniących ich zdrowie i życie. Dostęp do ochrony zdrowia jest podstawowym prawem człowieka niezależnie od wieku, płci, sprawności, wyznania czy także orientacji seksualnej i tożsamości płciowej” – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez osoby zaprawione w wieloletnich programach redukcji szkód i inicjatywach przyczyniających się do