Jeden niechciany prezent można gdzieś upchnąć. Ale co zrobić, gdy takich prezentów ma się trzy tony?
W domowym schowku Joanny Cieszyńskiej-Promińskiej, zawodowej matki zastępczej trójki dzieci, matki biologicznej dwójki dzieci oraz opiekunki drużyny harcerskiej dzieci niepełnosprawnych z Poznania, większość miejsca zajmują trzy 60-litrowe pojemniki pełne cukierków, czekoladowych mikołajów i pierniczków. Wszystkie od darczyńców, którzy w świąteczno-noworocznym czasie postanowili dać potrzebującym dzieciom odrobinę słodkości.
Tylko że ze względu na różne choroby żadne z jej dzieci – ani z rodziny, ani z drużyny harcerskiej – nie może lub nie powinno jeść słodyczy.
Polityka
5.2020
(3246) z dnia 28.01.2020;
Społeczeństwo;
s. 33
Oryginalny tytuł tekstu: "Byle dary"