Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Weinstein przed sądem. Trwa może najważniejszy proces dekady

Proces Weinsteina w Nowym Jorku Proces Weinsteina w Nowym Jorku Kristin Callahan / Zuma Press / Forum / Forum
Niegdyś wszechmocnemu producentowi filmowemu i telewizyjnemu grozi teraz dożywocie. Wyrok, przewidywany na marzec, zaważy na sposobie traktowania kwestii przemocy seksualnej w najbliższych latach.

22 stycznia w Nowym Jorku rozpoczął się jeden z najważniejszych procesów dekady. Przed sądem stanął Harvey Weinstein, centralna figura ruchu #MeToo, do niedawna wszechmocny producent filmowy i telewizyjny, który kobietom za pracę i role kazał sobie słono płacić – w naturze. 6 lutego zakończyło się przesłuchiwanie świadków oskarżenia. Przez 12 dni stawiło się 28 osób. Sześć kobiet opowiadało o gwałtach, napastowaniu, molestowaniu i zmuszaniu do innych czynności seksualnych. Tylko dwie są stroną w procesie, pozostałe ze względów proceduralnych nie dołączyły do oskarżenia.

Czytaj też: Gwałty randkowe, problem powszechny

To przypadek gwiazdy „Rodziny Soprano” Annabelli Sciorry, która przyznała, że Weinstein zgwałcił ją w swoim mieszkaniu w 1993 r. Zgodnie z prawem jej oskarżenie jest przedawnione. Mimo to złożyła zawiadomienie, co zagwarantowało jej status świadka. Oskarżycielki zaś to Mimi Haleyi, asystentka produkcji, zatrudniona przy reality show Weinsteina „Project Runway” („Projektanci”), napadnięta przez niego dwukrotnie w 2006 r., oraz Jessica Mann, zgwałcona w 2013 r.

W sumie Weinstein usłyszał pięć rodzajów zarzutów: dwa zgwałcenia, w tym zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem, zarzut napaści seksualnej, napaści seksualnej ze szczególnym okrucieństwem oraz dwa zarzuty napaści seksualnej o charakterze wzorca drapieżnych zachowań (predatory sexual assault). Ten ostatni pozwala na gruncie prawa obowiązującego w stanie Nowy Jork uwzględnić przestępstwa wobec dodatkowej liczby osób popełnione na przestrzeni lat.

Reklama