Przed sądem okręgowym w Nowym Targu rozpoczął się niejawny proces księdza Mariana W., oskarżonego o przestępstwa seksualne na 22 chłopcach. Duchowny pracował w diecezji tarnowskiej m.in. jako proboszcz w Grywałdzie, w powiecie nowotarskim. Żadnej informacji o procesie nie znalazłem na internetowej stronie kurii diecezjalnej. Jej biskupem jest od 2012 r. ks. Andrzej Jeż, jego poprzednikami byli biskupi Wiktor Skworc (do roku 2011) i Józef Życiński. Czy wiedzieli o sprawie?
Czytaj też: Milczenie biskupów, piekło dzieci
Ciężkie zarzuty dla duchownego
Ksiądz kilka razy zmienił miejsce pracy. W każdym razie za kościelnego władztwa poprzedników bp. Jeża ksiądz krzywdziciel uniknął odpowiedzialności. A aresztowany i oskarżony został w ubiegłym roku, wiele lat po objęciu przez bp. Jeża diecezji. Czasy się jednak zmieniły w tym sensie, że teraz władze kościelne nie mogą się już tłumaczyć, że nie było wytycznych i procedur lokalnych i watykańskich. I bp Jeż, choć w kazaniu noworocznym zapowiadał, że świat „starych ideologii” się rozsypuje, to nie ociągał się po rozmowie z krzywdzicielem (obecnie emerytem) ze złożeniem zawiadomienia na policję.
Czytaj też: Niech się bp Jeż podkształci z historii własnego Kościoła
Duchownemu postawiono zarzuty dotyczące 22 przypadków wykorzystywania seksualnego ministrantów i lektorów kościelnych, z których 11, na mocy obowiązującego w Polsce prawa, uległo przedawnieniu. Duchowny do niektórych zarzutów się przyznał, może się spodziewać dość surowego wyroku.