Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Podróż pociągiem przez Polskę to teraz wyzwanie

Pociąg wydaje się rozsądniejszą opcją. Pociąg wydaje się rozsądniejszą opcją. Johannes Plenio / StockSnap.io
Beata musi pokonać pół Polski, żeby dotrzeć na pogrzeb najbliższej osoby. Nie zastanawia się nawet, czy jechać, ale jak to zrobić, by uniknąć zakażenia.

Czwartek, godz. 7, esemes od matki. W nocy zmarł L., pogrzeb w sobotę. Beata nie waha się, czy jechać, bo to sprawa oczywista nawet teraz. L. był dla niej jak ojciec. Pytanie tylko: jak. Z Warszawy do Zagłębia jest ok. 300 km. Beata nie ma prawa jazdy. Autokar? Za duże ryzyko – pierwszy zakażony pacjent w Polsce jechał przecież autobusem z Niemiec, w mediach mówili, że kilku współpasażerów też miało wirusa. Pociąg wydaje się rozsądniejszy. Rozsądniej byłoby zostać w domu – radzą bliscy.

Czytaj też: Aż 44 proc. zakażeń dają osoby niewykazujące objawów

Pociąg był, pociągu nie ma

Jeszcze w czwartek jest w rozkładzie idealny pociąg: odjazd przed 7, w Sosnowcu koło 9, do pogrzebu będą dwie godziny, na cmentarz można dojść nawet pieszo, żeby nie zakazić się w taksówce. System pokazuje sporo wolnych miejsc. Lepiej się wstrzymać z tym zakupem, myśli Beata.

W piątek pociągu już nie ma, padł ofiarą cięć – składy jeżdżą puste, po co wozić powietrze. Jest coś o 7:25, ale już nie Eurocity jadący dwie godziny z kawałkiem, lecz inny – trzy i pół godziny przez Żyrardów, Skierniewice, Częstochowę. Trudno, trzeba tym. Beata w Sosnowcu będzie o 10:59, minutę przed pogrzebem. Nie wypada się spóźnić, ale siła wyższa.

Trzeba się upewnić, że bezpośredni pociąg jeszcze tego samego dnia przywiezie ją do Warszawy. Intercity o 15:12 pasuje idealnie, ale czy znów nie skasują? Na stronie tylko kontakt na ogólną infolinię. – Sytuacja jest dynamiczna, proszę się dowiadywać na bieżąco – radzi ktoś życzliwie, choć mało pocieszająco.

Czytaj też:

  • koronawirus w Polsce
  • PKP
  • PKP Intercity
  • Reklama