KATARZYNA CZARNECKA: – Niektórzy psychologowie ostrzegają, że im dłużej będzie trwała przymusowa izolacja, tym więcej osób będzie się pogrążało w apatii. Zgadza się pan z taką diagnozą?
MATEUSZ BANASZKIEWICZ: – Niestety tak. Już w lutym naukowe pismo „Lancet” opublikowało metaanalizę 24 badań poświęconych psychologicznym efektom kwarantanny. Wynika z niej, że u niektórych osób można się spodziewać nawet tak dramatycznych skutków jak wystąpienie objawów PTSD, czyli zespołu stresu pourazowego (Posttraumatic Stress Disorder).
On dotyka ludzi, którzy uczestniczyli w katastrofach czy atakach terrorystycznych albo padli ofiarą gwałtu lub przemocy psychicznej.
Oczywiście. A pandemia w oczach niektórych ludzi jest katastrofą, poza tym sytuacja izolacji sprzyja pogorszeniu się stanu psychicznego. Na objawy PTSD narażone są głównie osoby cierpiące już na jakieś problemy ze zdrowiem psychicznym. Nie pomaga fakt, że ludzie do tej pory korzystający z pomocy mogą mieć ograniczony dostęp do psychoterapii.
Czytaj też: Dzieci pytają. Dlaczego zostajemy w domu? Na czym polega wirus?
Specjaliści oferują pomoc online czy telefoniczną – nie tylko interwencyjną, lecz także stałą.
Owszem, ale pojawił się nowy problem: niektórzy stracili źródło dochodów, a inni w obawie o przyszłość zaczęli poważnie ograniczać wydatki. Rezygnują więc z sesji.
Jakie dokładnie są objawy PTSD?
To właśnie przede wszystkim odrętwienie fizyczne lub emocjonalne, a także brak zdolności odczuwania przyjemności, wzrost poziomu depresyjności, skutkującej nawet myślami samobójczymi.