Po co komu była ta awantura? Wszystkie cztery kontrowersyjne projekty społeczne – zmiana Prawa łowieckiego dopuszczająca dzieci do polowań, projekt dotyczący majątku pozostawionego przez ofiary Holokaustu, projekt „Stop pedofilii”, będący w istocie zakazem edukacji seksualnej, i wreszcie projekt „Zatrzymaj aborcję”, delegalizujący przerywanie ciąży z przyczyn embriopatologicznych – zostały odesłane do komisji. Czyli do sejmowych zamrażarek.
W Sejmie straszono i wytykano hipokryzję
Poprzedniego dnia w Sejmie odbył się rytualny spektakl, w który partia rządząca siłą rzeczy wciągnęła opozycję. Padły stare argumenty o krojeniu żywych ludzi bez znieczulenia, o III Rzeszy i eugenice. I nowe: że aborcja to gorsza pandemia niż koronawirus (Kaja Godek). Argumenty myśliwskie krzyżowały się z antyaborcyjnymi – wolno zabijać dzieci, a nie wolno zabijać zwierząt. W dyskusji nad projektem „Stop pedofilii”, który przewiduje kary więzienia za „propagowanie lub pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego”, straszono plagą chorób wenerycznych i rozbudzaniem seksualnym niemowląt. Janusz Korwin-Mikke błysnął wypowiedzią, że gdy on chodził do szkoły, nikt o żadnej pedofilii nie mówił i żadnej pedofilii nie było, a jeśli państwo chce zwalczać pedofilię, powinno ojcu rodziny pozwolić bezkarnie dać pedofilowi w mordę. Co w przypadku, gdy molestuje ojciec, nie sprecyzował.