Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Były detektyw Scotland Yardu: Udawałem zabójcę do wynajęcia

Peter Bleksley Peter Bleksley Arch. pryw.
Jako zabójcę wynajęły mnie osoby, które chciały, żebym zabił ich partnera w biznesie. W ten sposób uratowałem czyjeś życie – mówi Peter Bleksley, były detektyw Scotland Yardu rozpracowujący pod przykryciem gangi, a dzisiaj pisarz i współautor kryminalnych programów telewizyjnych.

PIOTR PYTLAKOWSKI: – Brytyjski model funkcjonowania policji stawiany jest w Europie za wzór – z jednej strony decentralizacja, z drugiej sprawne zarządzanie.
PETER BLEKSLEY:
– W Wielkiej Brytanii istnieją 43 różne służby policyjne, które zajmują się problemami na poziomie lokalnym. W tym sensie to model zdecentralizowany. Ale w naszych czasach mamy do czynienia z przestępczością globalną, która przekracza wszelkie granice i bariery. Dlatego musi być też scentralizowana możliwość zajmowania się międzynarodową, zorganizowaną przestępczością.

Jaka jest rola Scotland Yardu w tej strukturze?
Nowy Scotland Yard to jest po prostu główna siedziba policji metropolitalnej w Zjednoczonym Królestwie i największa służba policyjna w kraju. Scotland Yard cieszy się najwyższą reputacją z powodu jakości pracy detektywistycznej. To efekt prawie dwustuletniego doświadczenia i wysokiego poziomu pracy kryminologicznej.

Tajna elita – przykrywkowcy

W Scotland Yardzie działa tajna grupa zajmująca się operacjami specjalnymi, czyli SO 10. Tam szkoli się policjantów do pracy pod fałszywą tożsamością, czyli pod przykryciem. Był pan jednym z nich?
Tak, zgadza się. Tę tajną jednostkę założono, żeby centralnie koordynować, zarządzać pracą i działaniami agentów pod przykrywką. I zapewniać im rozmaite rzeczy potrzebne w takiej pracy, czyli paszporty, karty kredytowe, samochody, konta bankowe. To narzędzia potrzebne takim tajniakom, jakim również byłem i ja.

W Polsce tworzenie fałszywych tożsamości dla przykrywkowców nazywa się legendowaniem.
My też takiej nazwy używamy.

Reklama