MATEUSZ WITCZAK: – „Tu nie chodzi o ludzi” – twierdzą przyjmujący dyskryminujące uchwały radni – ale o ideologię. Czy z waszego dokumentu wyłania się jej spójny obraz?
HUBERT SOBECKI: – Wyłania się chmura tagów, mgławica emocjonalnych skojarzeń. To przekaz, który ma alarmować: musisz natychmiast działać, ponieważ zagrożenie właśnie podnosi łeb i zaraz wydarzy się coś strasznego. Co konkretnie? Nie wiadomo.
Przecież wiadomo. Świdnicki radny mówi, że będzie „szedł stary chłop z małym chłopczykiem, a inny z jakąś owieczką”.
HS: To jedna z propozycji. Dla kogoś skutkiem będzie adopcja dzieci, dla kogoś innego zoofilia. Gdyby radni straszyli konkretem, istniałoby ryzyko, że na kogoś ich chwyt nie zadziała. Jeśli natomiast przedstawią niedookreślony wachlarz zagrożeń – każdy sam może podstawić swoje lęki. Nie, to nie jest spójne i nie ma być spójne. Ma wywoływać emocje.
Czytaj też: Język może nieść śmierć. „Ideologia LGBT” i siedem znaków
Radni mogą szafować „ideologią”, ale nie wierzę, żeby profesor KUL Przemysław Czarnek i doktor nauk prawnych UJ Andrzej Duda nie wiedzieli, że niewłaściwie używają tego słowa.
JĘDREK MALKO: – Ja uważam, że w pewnym sensie ideologia LGBT jednak istnieje.