Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Panie Andrzeju, to się już nie sklei

Protest Obywateli RP przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie Protest Obywateli RP przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie Jacek Marczewski / Agencja Gazeta
Prezydent Duda i jego zwolennicy tygodniami jechali na turbopaliwie nienawiści, nie oglądając się na koszty dla społecznego ekosystemu. Po tak brutalnej kampanii można śmiało powiedzieć, że czegoś podobnego nie było tu od Marca ′68.

„Chciałbym, żeby to była kampania kulturalna, z szacunkiem do kontrkandydata i z szacunkiem do wyborców. To jest dla mnie bardzo ważne”. Czyje to słowa? Dzisiaj nikt w to nie uwierzy, ale wypowiedział je Andrzej Duda – w lutym 2020 r., kiedy przedstawiał skład swojego sztabu wyborczego. Po pięciu miesiącach brutalnej kampanii, w którą bez ceregieli zaangażowane zostały struktury państwa (media państwowe, rząd z premierem, poczta i nawet Rządowe Centrum Bezpieczeństwa), można śmiało powiedzieć, że czegoś podobnego nie było tu od Marca ′68.

Ojczyzna znęca się nad obywatelami

Dla wyborczej korzyści władza z premedytacją obudziła demony: nacjonalizmu, ksenofobii, antysemityzmu i zwłaszcza homofobii. Duda i jego zwolennicy tygodniami jechali na turbopaliwie nienawiści, nie oglądając się na obecne i przyszłe koszty dla społecznego ekosystemu: LGBT to nie ludzie; Niemcy wybiorą nam prezydenta; Trzaskowski niszczy Polaków i nie ma polskiej duszy; zwycięstwo Trzaskowskiego oznacza zgodę na małżeństwa ze zwierzętami, państwową pedofilię i przymusową eutanazję; dzięki Trzaskowskiemu Żydzi zjedzą nam 500 plus i odbiorą majątki. Wypisuję to tutaj, żebyśmy przypadkiem o tym nie zapomnieli, bo jak mówi Bogusław Linda do Mariana Opani w „Człowieku z żelaza”: „To się powinno pokazywać w kółko i w kółko wszystkim ludziom w Polsce, żeby już nie mieli złudzeń”.

Na skutki kampanii Dudy nie trzeba było długo czekać: niemal codziennie czytam o nowych atakach werbalnych i pobiciach za „pedalski” wygląd, jednocześnie obserwując, jak bliżsi i dalsi znajomi niehetero osuwają się w rozpacz i jak naprawdę zaczynają się bać o swoje zdrowie i życie.

Reklama