Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Kingo Dudo, nie idź tą drogą

Andrzej Duda z żoną Agatą i córką Kingą Andrzej Duda z żoną Agatą i córką Kingą Andrzej Duda / Facebook
Pani Kinga Duda nie jest już dzieckiem. Co więcej, występując podczas wieczoru wyborczego swego ojca Andrzeja Dudy, postanowiła zostać osobą publiczną. Dla dorosłych osób publicznych nie ma taryfy ulgowej, jeśli chodzi o krytykę ich słów i postępowania. Przykro mi.

Jej przemówienie, najwyraźniej naśladujące słynne swego czasu przemówienie wyborcze Ivanki Trump, trzeba ocenić jako przewrotne i gorszące. Jest na to powiedzenie: ubrał się diabeł w ornat i ogonem na mszę dzwoni. Jednak co przystoi diabłu, nie przystoi człowiekowi.

Apel Kingi Dudy. Dlaczego nie w kampanii?

Gdy usłyszałem słowa Kingi Dudy: „żeby nikt w naszym kraju nie bał się wyjść z domu, bo niezależnie od tego, [...] kogo kochamy, wszyscy jesteśmy równi” i „nikt nie zasługuje na to, aby być obiektem nienawiści”, miałem przez ułamek sekundy złudzenie, że oto jestem świadkiem rebelii. Córka człowieka, który na prawo i lewo rzuca kalumnie i oszczerstwa, wzięła mikrofon i zamiast powiedzieć, co jej reżyser spektaklu powiedzieć kazał, pozwoliła sobie na zawoalowaną krytykę swojego ojca i całej rządzącej formacji. Jednak zanim sekunda zapadła się bezpowrotnie w przeszłość, zdołałem sobie uprzytomnić, że to właśnie była ta kwestia, którą jej wypowiedzieć kazano. Bo z obłudą jest już tak, że jeśli jest się w niej naprawdę konsekwentnym, to jednych zbija się z tropu, a innych przekonuje do swych szczerych intencji. I faktycznie widzę w internecie wiele przychylnych komentarzy, z aprobatą odnoszących się do przesłania młodszej pani Dudy.

Czytaj też: Panie Andrzeju, to się już nie sklei

Pokojowe przesłania zawsze mają wzięcie. Dlatego nie szczędzą ich publiczności polityczni złoczyńcy, chętnie maskujący nimi swoją bezwzględność i brutalność.

Reklama