Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Druzgocąca diagnoza kondycji polskich nauczycieli

Badania na temat dobrostanu nauczycieli Badania na temat dobrostanu nauczycieli Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Środowisko nauczycielskie znajduje się w agonii i cała nadzieja w unijnych projektach, takich jak E-VET czy VET-WELL dla szkół branżowych. W tym zawodzie się choruje, ale nie leczy.

Unia Europejska ma obsesję na punkcie szkolnictwa zawodowego. O dziwo zgadza się z tym rząd PiS. Kształcenie ogólne za bardzo się rozrosło. Wszyscy zgadzają się, że zawodówki, maturalne (technika) i pomaturalne szkoły zawodowe trzeba wskrzesić. Przyklaskuje temu naród, który wreszcie zaczął zauważać, iż na rynku nie tylko nie ma dobrych fachowców, ale często nie ma żadnych. W różnych dziedzinach nawet o partacza teraz trudno.

Wszystko przez to, że całe roczniki absolwentów gimnazjów, dzisiaj zaś podstawówek, nastawiały się na kontynuowanie nauki w ogólniakach, do zawodówek nikt nie chciał iść, a do techników zdecydowanie za mało. Są wyjątki w różnych miastach, np. w Łodzi nieźle radzi sobie szkoła gastronomiczna. Regułą jest, iż dziecko w zawodówce to dla rodziców znak, że coś z nauczaniem i wychowywaniem poszło nie tak. Podobne procesy zachodzą w całej UE. Sytuację ratują imigranci, umiejscowienie produkcji w Chinach, ale dopiero pandemia koronawirusa podziałała na wszystkich jak zimny prysznic: pilnie potrzebujemy fachowców na miejscu.

Żeby belfer nie zwariował

Władze oświatowe wielu krajów chcą zmienić sytuację w szkolnictwie zawodowym. W Polsce na razie skutecznie zmieniono tylko nazwę. Przynajmniej w oficjalnej terminologii, bo język codzienny jeszcze na to nie zareagował. Oficjalnie szkoły zawodowe nazywają się obecnie branżowymi, więc zawodówki to branżówki. Teraz należałoby wesprzeć kadrę, bo nic tak nie zniechęca jak zły pracownik. Jeśli chcemy przyciągnąć uczniów do branżówek czy techników (do większości trafiają uczniowie, którzy nie znaleźli miejsca w ogólniakach), muszą tam pracować kompetentni pedagodzy.

Nauczycieli kształcenia zawodowego – VET (vocational education teacher) – trzeba wesprzeć.

Reklama