Społeczeństwo

Inne sprawy

Strasburg bierze się za polskie sprawy

Zaległe sprawy dotyczące łamania praw osób nieheteronormatywnych z Polski trafiły na wokandę Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w ciągu jednego dnia. Zaległe sprawy dotyczące łamania praw osób nieheteronormatywnych z Polski trafiły na wokandę Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w ciągu jednego dnia. Adela Podgórska
Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu po niemal dekadzie wziął na wokandę zaległe sprawy z Polski. Te kłopotliwe, dotyczące praw osób LGBT, które za sprawą starań kolejnych polskich rządów od lat czekały w zamrażarce.
Europejski Trybunał Praw Człowieka to raczej instytucja doradcza.Mateusz Włodarczyk/Forum Europejski Trybunał Praw Człowieka to raczej instytucja doradcza.

Siedem spraw, niemal 20 nazwisk. 20 ludzkich historii o krzywdzie. Para, która przeżyła ze sobą niemal 40 lat, dla państwa polskiego była obcymi ludźmi. Ten, który pochował najbliższą dla siebie osobę, chwilę później, już w jesieni życia, utracił też wspólny dom. Nie był w stanie opłacić wysokiego – bo jak od obcej osoby – podatku spadkowego, a państwo nie odpuściło. Inna osoba nie mogła zaopiekować się swoją partnerką, gdy ta utraciła zdrowie i potrzebowała pomocy. Są przypadki związane z mową nienawiści. Pobicia na ulicy pary mężczyzn, idących za rękę, potraktowane przez sądy polskie zaskakująco łagodnie; w Strasburgu zapadały już wyroki w analogicznych sprawach przeciwko państwom innym niż Polska.

Są też przypadki typowo polskie, jak odmowa wydania zaświadczenia potrzebnego do zawarcia związku małżeńskiego przez osoby jednej płci w innym kraju, po to by uniemożliwić jego zawarcie.

Osobna pula to sprawy z dziećmi w tle. Odmowa wydania polskiego paszportu dziecku urodzonemu za granicą mimo przedłożenia badań genetycznych – bo rubryka „matka” pozostawała pusta, a dziecko miało dwóch ojców. Albo sprawa pani A., matki czwórki dzieci. Rozwiodła się mężem, by wejść w związek z kobietą. Polski sąd najpierw odebrał dzieci obojgu rodzicom, przekazując je pod opiekę dziadków, ale wyrok uchylono w drugiej instancji. Gdy parę lat później ojciec zwrócił się o przekazanie mu prawa do opieki nad starszymi dziećmi, sąd przychylił się do tego wniosku, argumentując, że „kobieta z powodu zaangażowania w związek z inną kobietą nie daje gwarancji zapewnienia dzieciom właściwej opieki, nie chce też porzucić swojej partnerki w celu poprawy stosunków z dziećmi”, i przekazał pod opiekę ojca także najmłodsze dziecko, które nigdy z nim nie mieszkało i o opiekę nad którym ojciec nie wnioskował.

Polityka 33.2020 (3274) z dnia 11.08.2020; Społeczeństwo; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Inne sprawy"
Reklama