Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Covidowe wakacje. Sopot mówi „stop” golasom na ulicy

Tłumy w Sopocie Tłumy w Sopocie Michał Ryniak / Agencja Gazeta
W czasach zarazy każdy turysta na wagę złota? Nie tutaj. Sopot wymaga kultury i przestrzegania savoir-vivre′u. Po raz piąty z rzędu uruchomił kampanię „Stop golasom na ulicy”.

Wtorkowe południe, bardzo ciepły, słoneczny dzień. Na Monciaku tłumy: rodziny z dziećmi upaćkanymi lodami, głośna młodzież, przytulone, opalone pary. Wakacyjne życie buzuje i pieni się niczym schłodzone piwo serwowane w tutejszych knajpkach. O pandemii przypominają tylko miniprzyłbice na twarzach kelnerów i maseczki u co ostrożniejszych turystów.

Większość wczasowiczów prezentuje odsłonięte oblicza, niektórzy zresztą nie tylko oblicza. Nagie, wytatuowane torsy pręży dwóch wyraźnie podpitych mężczyzn rozpierających się na ławce, nieopodal kolejny półgoły wcale-nie-Adonis rozmawia przez komórkę. Jakaś para w strojach prosto z plaży zmierza do kawiarnianego ogródka, inna już króluje na leżakach, czekając na kawę. Ona w górze od bikini i minispódniczce ulokowała nogi na niskim stoliku, on zawłaszcza przestrzeń władczo rozkraczony. A że nosi krótkie szorty, przechodzeń nie wie, gdzie oczy podziać.

Stop golasom na ulicy

Sopot jednak nie odpuszcza. Owszem, koronawirus sprawił, że do kurortu przyjechało znacznie mniej gości. Dobre pojęcie o statystykach daje liczba sprzedanych biletów na molo. Od maja do września 2019 r. było ich 1,12 mln, w tym sezonie jak na razie niecałe 400 tys. Można by więc sądzić, że tych, którzy odważyli się i przybyli nad morze, miasto potraktuje ulgowo, bo w czasach zarazy każdy turysta jest na wagę złota. Ale nie Sopot – on konsekwentnie wymaga kultury i przestrzegania savoir-vivre′u. Po raz piąty z rzędu uruchomił kampanię „Stop golasom na ulicy”.

Reklama