Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Osoby trans w więzieniu. Zaczyna się od złych zaimków

Alfaz Sayed / Unsplash
Osoby transpłciowe są narażone na poniżanie, nie mają dostępu do leków. Często odbywają karę w całkowitej izolacji – mówi Izabela Jąderek, psychoterapeutka i seksuolog kliniczny.

MATEUSZ WITCZAK: Miesiąc temu Anton Ambroziak z OKO.press opowiedział historię transpłciowej Weroniki, która trafiła do zakładu karnego w Siedlcach, gdzie odmówiono jej dostępu do terapii hormonalnej.
IZABELA JĄDEREK: W rozmowie z Antonem Weronika dobrze wspominała zakład w Radomiu, gdzie trafiła wcześniej, bo przeprowadzono tam szkolenie dla kadry więziennej. To szkolenie prowadziłam ja z już nieżyjącą Ulą Werkowską.

Okazało się potrzebne?
Bardzo. A nie ma ich dużo, jeśli są jakiekolwiek. Brakuje ich również w policji; niedawno redaktorka „Codziennika Feministycznego” opisywała zresztą, jak wyglądało zatrzymanie transpłciowej dziewczyny protestującej przeciwko aresztowaniu Margot.

Misgenderowano ją, mówiono o niej „ to”, nazywano „cwelem”. Na komendzie mężczyźni przeszukali ją dwukrotnie, podnieśli jej sukienkę, dotykali miejsc intymnych.
A „cwel” to w języku więziennym ktoś, kto stoi najniżej w hierarchii, na kim wyładowuje się agresję, kto nie zasługuje na bycie człowiekiem. Dzieje się coś niepokojącego społecznie, jeśli zachowania agresywne i mające znamiona molestowania stają się normą, a w dodatku nikt nie zostaje pociągnięty do odpowiedzialności. Kilka lat temu policja podejmowała się regularnych szkoleń antydyskryminacyjnych, funkcjonariusze uczyli się, jak zwracać się do osób transpłciowych. Ale rozmowa o zaimkach jest czymś innym od fundamentalnego szanowania granic osobistych drugiego człowieka.

Reklama