Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Homofobus nie stanie przed sądem. A mógł być precedens

Furgonetka nazywana homofobusem w Poznaniu Furgonetka nazywana homofobusem w Poznaniu Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Wycofanie aktu oskarżenia przeciwko kierowcy homofobusa to efekt perswazji przełożonych wobec prokurator Hanny Borkowskiej, która ten precedensowy akt do sądu skierowała.

W Polsce wszyscy wobec prawa są równi, a prawo to nie dyskryminuje osób LGBT – zapewnił kilka dni temu wiceszef MSZ Paweł Jabłoński w reakcji na list 50 ambasadorów w obronie praw społeczności LGBT w Polsce.

Tymczasem gdańska prokuratura wycofała właśnie z sądu akt oskarżenia przeciwko kierowcy homofobusa. Rzeczniczka tamtejszej Prokuratury Okręgowej stwierdziła, że to efekt ponownej analizy materiału dowodowego. Okoliczności sprawy są oczywiste i nic się w nich od lata – kiedy akt oskarżenia skierowano – nie zmieniło. Należy się więc domyślać, że wycofanie go to efekt, nazwijmy to, perswazji przełożonych wobec prokurator Hanny Borkowskiej z Prokuratury Rejonowej dla Gdańska Śródmieście, która ten precedensowy akt do sądu skierowała.

Fundacja PRO może robić, co chce

Doniesienie o podejrzeniu przestępstwa zniesławienia osób LGBT treściami głoszonymi za pomocą homofobusa fundacji PRO – Prawo do Życia złożyło stowarzyszenie Tolerado. Jeżdżące po całej Polsce wozy oklejone są zniesławiającymi „informacjami” na temat osób nieheteronormatywnych, np. że chcą uczyć dzieci masturbacji, że „pederaści” krócej żyją, częściej chorują i uzależniają się, częściej są pedofilami. Tych ostatnich stwierdzeń od jakiegoś czasu homofobusy nie rozpowszechniają, bo stowarzyszeniu udało się uzyskać w sądzie zakaz za pomocą zabezpieczenia powództwa w sprawie przeciwko fundacji PRO o ochronę dóbr osobistych.

Akt oskarżenia, który prokuratura właśnie wycofała, dotyczył kierowcy homofobusa jeszcze sprzed tego zabezpieczenia.

Reklama