„(…) W oddziale Intensywnej Terapii – 0 wolnych miejsc.
W oddziale „R” Kliniki Kardiologii – 0 wolnych miejsc.
Brak miejsc dla chorych podejrzanych o Covid-19.
W klinikach oczekują pacjenci z dodatnimi wynikami na przeniesienie (…).”
Jest źle.
Codziennie dziesiątki takich faksów spływają ze szpitali do dyspozytorni pogotowia. To tu przyjmuje się wołanie o pomoc. Tu rozdziela się karetki i tu decyduje, co robić – gdy w jakimś szpitalu nie ma miejsca. Problem w tym, że miejsc jest coraz mniej, a czasami nie ma ich wcale.
Byłem właśnie na dyżurze w jednej z dużych dyspozytorni. Za monitorami, przy telefonach siedzą bardzo często doświadczeni ratownicy, ludzie, którzy następnego dnia sami wsiadają do karetek.
Ci z największym stażem znają wszystkie zespoły po imionach, są też na „ty” z wieloma lekarzami dyżurującymi na SOR-ach. Nie nakazują przyjęcia pacjenta, ale proszą: – Olgierd, weź jeszcze tego jednego, a potem postaram się oszczędzać cię przez godzinę czy dwie.
Nie dajemy rady, odpuśćcie
Czasem działa to w drugą stronę. Dzwonią lekarze, którzy błagają, żeby dać im i personelowi chwilę wytchnienia: „Nie dajemy rady. Odpuśćcie na jakiś czas”.
Ale czasami i to nie pomaga. Na dyżurze, który obserwowałem, pacjent covid plus (ból w klatce, duszność, odwodnienie, niskie ciśnienie) obijał się w karetce ponad trzy godziny. Sprawa oparła się o wojewódzkiego koordynatora ratownictwa medycznego, który wydał szpitalowi polecenie przyjęcia pacjenta.
Ratownicy i lekarze jeżdżący w ambulansach są coraz bardziej zmęczeni – jeżdżeniem od szpitala do szpitala, czekaniem na podjazdach.
Jan, lekarz pogotowia, niedawno czekał z pacjentką gotową do intubacji trzy godziny przed SOR-em: – Są emocje. Rura do intubacji przygotowana. Czekamy, kiedy się pacjentka pogorszy, kiedy podłączać do respiratora, ratować życie. A może jednak wcześniej wpuszczą nas na SOR?
Dlaczego nie wpuszczają na SOR?
Ordynatorka SOR-u z południa Polski pisze do mnie właśnie:
„W szpitalu mamy dwa miejsca respiratorowe dla covid. W chwili obecnej czterech pacjentów na czterech respiratorach. Piątego nie mam do czego podłączyć”.