Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Wołanie o pomoc z dyspozytorni warszawskiego pogotowia

Koronawirus w Szczecinie Koronawirus w Szczecinie Cezary Aszkielowicz / Agencja Gazeta
Tu rozdziela się karetki i tu decyduje się, co robić, gdy w jakimś szpitalu nie ma miejsca. Problem w tym, że miejsc jest coraz mniej, a czasami nie ma ich wcale.

„(…) W oddziale Intensywnej Terapii – 0 wolnych miejsc.
W oddziale „R” Kliniki Kardiologii – 0 wolnych miejsc.
Brak miejsc dla chorych podejrzanych o Covid-19.
W klinikach oczekują pacjenci z dodatnimi wynikami na przeniesienie (…).”

.mat. pr..

Jest źle.

Codziennie dziesiątki takich faksów spływają ze szpitali do dyspozytorni pogotowia. To tu przyjmuje się wołanie o pomoc. Tu rozdziela się karetki i tu decyduje, co robić – gdy w jakimś szpitalu nie ma miejsca. Problem w tym, że miejsc jest coraz mniej, a czasami nie ma ich wcale.

Byłem właśnie na dyżurze w jednej z dużych dyspozytorni. Za monitorami, przy telefonach siedzą bardzo często doświadczeni ratownicy, ludzie, którzy następnego dnia sami wsiadają do karetek.

Ci z największym stażem znają wszystkie zespoły po imionach, są też na „ty” z wieloma lekarzami dyżurującymi na SOR-ach. Nie nakazują przyjęcia pacjenta, ale proszą: – Olgierd, weź jeszcze tego jednego, a potem postaram się oszczędzać cię przez godzinę czy dwie.

Nie dajemy rady, odpuśćcie

Czasem działa to w drugą stronę. Dzwonią lekarze, którzy błagają, żeby dać im i personelowi chwilę wytchnienia: „Nie dajemy rady. Odpuśćcie na jakiś czas”.

Ale czasami i to nie pomaga. Na dyżurze, który obserwowałem, pacjent covid plus (ból w klatce, duszność, odwodnienie, niskie ciśnienie) obijał się w karetce ponad trzy godziny. Sprawa oparła się o wojewódzkiego koordynatora ratownictwa medycznego, który wydał szpitalowi polecenie przyjęcia pacjenta.

Ratownicy i lekarze jeżdżący w ambulansach są coraz bardziej zmęczeni – jeżdżeniem od szpitala do szpitala, czekaniem na podjazdach.

Jan, lekarz pogotowia, niedawno czekał z pacjentką gotową do intubacji trzy godziny przed SOR-em: – Są emocje. Rura do intubacji przygotowana. Czekamy, kiedy się pacjentka pogorszy, kiedy podłączać do respiratora, ratować życie. A może jednak wcześniej wpuszczą nas na SOR?

Dlaczego nie wpuszczają na SOR?

Ordynatorka SOR-u z południa Polski pisze do mnie właśnie:

„W szpitalu mamy dwa miejsca respiratorowe dla covid. W chwili obecnej czterech pacjentów na czterech respiratorach. Piątego nie mam do czego podłączyć”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną