Protest w sprawie aborcji. 10 tys. osób „spacerowało” w Warszawie
Pod domem Jarosława Kaczyńskiego na ul. Mickiewicza 49 zebrało się w piątkowy wieczór kilka tysięcy osób. Ponad tłumem – flagi. Z logo Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, tęczowe. Niektórzy przynieśli tekturowe transparenty („Nasz penis. Ich macice. Wara od nich”, „Pedały z kobietami”, „Kingo, co powiesz tacie?”, „Aborcja jest OK”, „To jest wojna!”). Cześć osób zabrała na protest dzieci. Niektórzy przyszli ze zniczami, żeby „zaświecić politykom w głowach”.
– Macie pojęcie o chorobach, które dotykają płód? Co my czujemy, mając w łonie dzieci, które nie mają głów? – chrypiała protestująca w stronę policji. – Stoimy tu, jak 102 lata stałyśmy, walcząc o swoje prawa. A wy stoicie z nim (...) – Stańcie z nami, po stronie kobiet. Jakiś pan kawaler rządzi Polską z tylnego siedzenia – tak nie może być – apelował jeden z uczestników zgromadzenia.
Jedna z protestujących miała ze sobą wymowny baner, a na nim pytanie: „Maria i Lech Kaczyńscy nie dali ruszyć kompromisu. Jarek, co z Tobą?!”.
Dom prezesa PiS ochraniały zwarte szeregi policjantów i co najmniej kilkanaście radiowozów, ustawionych w długim sznurze aż po pl. Wilsona.
Policja: Grupowanie się jest zabronione
O 19:00 wybrzmiał „Marsz Imperialny” Johna Williamsa. Na samochód zaparkowany na rogu Mickiewicza i Drużbackiej wspięła się Marta Lempart. – Wiecie co, ja mam potworny lęk wysokości. Ale bardziej boję się trząść, ze strachu, że spadnę, niż bać się tego sk*******a” (oklaski). Tłum zareagował ekstatycznie: – Nie będziemy się użalać, proszę hasło: w********ać!