1 stycznia 2021 r. wchodzą w życie rozporządzenia formalnie likwidujące Ministerstwo Edukacji Narodowej oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W ich miejsce zaczyna działać połączone Ministerstwo Edukacji i Nauki pod wodzą Przemysława Czarnka. Po 1989 r. kierownictwo tak dużego działu przekazano jednej osobie tylko raz i na krótko. W październiku 2005 r., a więc w czasie pierwszych rządów PiS, ministrem edukacji i nauki został Michał Seweryński. Po pół roku resorty rozdzielono. Przez dłuższy czas, sześć lat, edukacja i nauka funkcjonowały w połączeniu w epoce PRL – na przełomie w lat 60. i 70. Szefem ministerstwa był wtedy prof. Henryk Jabłoński.
Miały być oszczędności. Wielomilionowe
Aktualne połączenie jest realizacją rozpoczętej jesienią rekonstrukcji rządu. Uzasadniano je zapowiedzią wielomilionowych oszczędności. W przypadku ministerstw Czarnka perspektywa ta wygląda jednak raczej mgliście. Według oficjalnych informacji przekazanych przez biuro prasowe MEN na razie nie zapadły decyzje w sprawie zmian organizacyjnych i kadrowego uszczuplenia połączonych resortów.
Sam minister pytany w Polskim Radiu o funkcjonowanie swojego urzędu od stycznia nie był w stanie doliczyć się współpracowników. Mówił, że liczba wiceministrów za jakiś czas spadnie z dziesięciu do siedmiu–ośmiu. Tak się składa, że siedmiu sekretarzy i podsekretarzy stanu w obu resortach jest dzisiaj. To rekordowo dużo jak na standardy ostatnich lat.
W MEN pod kierunkiem Dariusza Piontkowskiego wiceministrów było dwóch: Marzena Machałek i Maciej Kopeć.