Posłowie Koalicji Obywatelskiej: Katarzyna Piekarska, Kamila Gasiuk-Pihowicz i Dariusz Joński, po raz kolejny nie zostali wpuszczeni do siedziby komisji mającej wyjaśniać przypadki ofiar pedofilii. Argumenty szefostwa komisji są mętne. Raz twierdzą, że posłowie nie mają prawa kontrolować tej niezależnej grupy. Drugi raz przewodniczący zaprasza ich na kawę, a potem wykręca się względami epidemicznymi. Wreszcie pada argument, że komisja dysponuje danymi wrażliwymi i nie może ich udostępniać osobom postronnym.
Komisja ds. pedofilii. Działania bliżej nieznane
Tymczasem posłowie chcieli m.in. zapytać: iloma sprawami dotychczas zajęła się komisja? Ile wpłynęło do niej zgłoszeń i ile wśród nich dotyczyło osób duchownych? W ilu przypadkach i jak komisja interweniowała i wspierała osoby poszkodowane w postępowaniach prowadzonych przed organami państwa? W jaki sposób realizuje się działalność prewencyjną i edukacyjną? Jak wysokie są wynagrodzenia członków i przewodniczącego komisji, ile i w jakiej wysokości otrzymują świadczeń pieniężnych niebędących wynagrodzeniem zasadniczym, nagród, premii etc.? Żadne z pytań nie dotyczy danych ofiar oraz szczegółowej treści dokumentów.
Komisję, czyli mówiąc dokładnie: Urząd Państwowej Komisji ds. wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15, Sejm powołał w sierpniu 2019 r. w reakcji na bulwersujący film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Od początku było jasne, że chodzi o to, aby rozmyć problem pedofilii księży i jej tuszowania.