Dotychczas doktor praw powinien był się wykazywać wiedzą nie tylko prawniczą, lecz także filozoficzną i etyczną. Oraz otwartością myślenia. Ale widać coś się zmieniło, skoro Tomasz Rzymkowski, doktor praw, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, a w dodatku wiceminister nauki, bez skrępowania pozwala sobie na demonstrowanie indolencji. W dodatku czyni to publicznie, na łamach prasy, a konkretnie „Naszego Dziennika”.
Groźne nauczanie o prawach zwierząt
Cóż sprowokowało pana Rzymkowskiego, że tak się otworzył przed światem? Otóż jest to treść zawarta w jednym z podręczników dla uczniów młodszych klas, wpajająca im, że zwierzęta są podmiotem prawa i przez to prawo są chronione. Karpie, psy, koty, konie, kanarki i krowy. Wszystkie są podmiotem praw zwierząt.
Wiceminister tymczasem uważa, że nauczanie o czymś takim to czysta ideologia lewicowa, bo prawa są jedynie ludzkie i boskie, a nawet tylko boskie i ludzkie. Prawa zwierząt nie istnieją, a samo nauczanie o nich jest groźne dla młodych ludzi. Zdaniem wiceministra trzeba przejrzeć podręczniki, wyrzucić wszelką ideologię i przestać nauczać o prawach zwierząt, bo to wiedza zgubna. To „ideologiczna indoktrynacja”, tymczasem podręczniki powinny zawierać „jedynie treści zgodne z najlepszą wiedzą naukową i być wolne od jakichkolwiek przejawów ideologizacji”. Tego minister zobowiązał się dopilnować.
Czego chce uczyć wiceminister nauki
Pan Rzymkowski ma 34 lata, studia ukończył raczej niedawno i wierzyć aż się nie chce, że taką wiedzę wyniósł z uniwersytetu. Gdyby studiował 150 lat temu, można by się dziwić mniej. Ale w czasach, gdy o prawach zwierząt dyskutuje się i naucza w całym cywilizowanym świecie, gdy