Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Covid zabrał im mamę, ludzie pomogli

Dziewczyna iskierka, żywe srebro – mówił o niej prof. Jacek Gliński. Dziewczyna iskierka, żywe srebro – mówił o niej prof. Jacek Gliński. Arch. pryw.
Ponad 250 tys. zł zebrano dla dwóch córeczek 30-letniej Patrycji, która na covid zachorowała w ciąży. Kiedy się jej pogorszyło, lekarze zdecydowali się na cesarkę. Nie wybudziła się po urodzeniu Idy.

W Pracowniach Studenckich Chemii Analitycznej i Podstaw Chemii na Uniwersytecie Wrocławskim pracowała od 2015 r. Wcześniej zrobiła tutaj licencjat. Na studia inżyniersko-magisterskie wybrała miejsce po drugiej stronie placu Grunwaldzkiego, politechnikę. Na jednej i drugiej uczelni miała mnóstwo przyjaciół i znajomych, bo wszędzie było jej pełno.

Czytaj: Szczepić na covid w ciąży czy nie?

Dziewczyna iskierka, żywe srebro. Jej starsza córeczka Róża jest taka sama – mówi prof. Jacek Gliński. Jak przyznaje, o pracę u nich nie jest łatwo, na każdy wolny etat ogłaszany jest konkurs, bo każdy, i laborant, i naukowiec, chemię musi mieć w małym palcu. Patrycja na etat czekała rok, ale chemia, obok rodziny, była całym jej życiem.

Przecież jeszcze kilka lat temu była w kole naukowym. To nie jest obowiązek, ale wybór i przywilej, w kołach są studenci ambitni, pracowici, ciekawi świata. I Patrycja dokładnie taka była – mówi Elżbieta Martyna, starsza koleżanka zmarłej 10 kwietnia Patrycji Twardowskiej.

Czytaj też: Dlaczego umiera tylu Polaków

Tak bardzo się pilnowała

Patka, bo tak na nią mówili i prof. Gliński, i współpracownicy, dwa lata temu urodziła pierwszą córeczkę. W ciążę zaszła ponownie w czasie drugiej fali pandemii. – Tak bardzo się pilnowała. W mieszkaniu, które kupili z mężem Bartkiem na kredyt, przy drzwiach była strefa brudna. Tam zaraz po przyjściu ściągało się ubranie, buty, rękawiczki. Wszystko pryskała płynem odkażającym.

Reklama