„Niezwykle trudna sytuacja, w jakiej znalazła się obecnie nasza Ojczyzna, zmusza państwo polskie i naród polski oraz społeczności lokalne do ogromnego wysiłku i pracy, mających za cel zachowanie i umocnienie naszego niepodległego i suwerennego bytu narodowego i państwowego. Byt ten jest zagrożony nie tylko przez czynniki natury zdrowotnej, ekonomicznej, materialnej i społecznej, ale także bardzo mocno przez atak na tożsamość kulturową i cywilizacyjną Polek i Polaków”. Tak zaczyna się uzasadnienie poselskiego projektu ustawy o utworzeniu Akademii Zamojskiej.
Przemysław Czarnek wśród pomysłodawców
Projekt złożyło 25 parlamentarzystów – głównie z PiS. Ich reprezentantem jest zamojski polityk tej partii Sławomir Zawiślak, wśród inicjatorów znalazł się również szef MEiN Przemysław Czarnek. Pomysłodawcy oczekują, że Akademia ruszy już 1 września, a swoją działalnością nawiązywać będzie do tradycji słynnej uczelni renesansowej, założonej w 1594 r. (choć, jak można wnosić z uzasadnienia, ideały renesansowego humanizmu i otwartości nie są autorom projektu szczególnie bliskie). Akademia, trzeba przyznać, nie ma być stworzona od zera w kilka miesięcy. Według poselskiego zamysłu zostanie w nią przekształcona działająca w Zamościu Uczelnia Państwowa im. Szymona Szymonowica. Tkwi tu jednak pewien szkopuł.
„Akademia” to nie jest taka sobie nazwa. Zgodnie z prawem o szkolnictwie wyższym i nauce, aby uczelnia mogła się nią posługiwać, musi spełnić szereg wymogów. Przede wszystkim: kształcić doktorów przynajmniej na dwóch kierunkach. A zamojska UP uczy głównie na poziomie licencjackim. Tylko na jednym kierunku – pielęgniarstwo – umożliwia uzyskanie tytułu magistra.