Co mają wspólnego performer Liberace, pionier gangsta rapu Eazy-E, ikona Hollywood Robert Reed i filozof Michael Foucault? Każdy z nich odszedł za wcześnie. W Międzynarodowy Dzień Pamięci o Zmarłych na AIDS wspominamy ich symbolem czerwonej kokardy. Szkoda natomiast, że w sprawie diagnostyki HIV nad Polską od dawna powiewa biała flaga.
Czytaj też: Zapomniana epidemia AIDS
AIDS. 38 mln zakażonych
Pandemia AIDS zaczęła się równo 40 lat temu, w 1981 r. Diagnoza stanowiła wówczas wyrok, o czym doskonale wiedzą widzowie „Aniołów w Ameryce” czy bardziej współczesnego „Bo to grzech”. Wszystko zmieniło się w 1987, gdy USA dopuściły do użytku AZT (azydotymidynę), a prawdziwy przełom przyszedł dekadę później, za sprawą wprowadzenia terapii HAART, która zmieniła „wyrok” w chorobę przewlekłą. – W 2021 r. łatwiej żyć z HIV niż z cukrzycą. To nadal choroba – na ten moment – nieuleczalna, ale terapia osób z HIV wywołuje mniej powikłań i obciążeń fizycznych niż leczenie diabetyków – mówi w rozmowie z „Polityką” Zenek Jasyk, koordynator Wirtualnej Poradni Zdrowia Seksualnego TyToTu.pl.
Szacuje się, że na całym świecie zakażonych jest 38 mln ludzi. Według danych Krajowego Centrum ds. AIDS do końca 2019 r. w Polsce zanotowano 25,5 tys. zakażeń. W dużych miastach działa łącznie 31 punktów konsultacyjno-diagnostycznych, gdzie bezpłatnie, anonimowo i bez skierowania można wykonać test na HIV. Procedura trwa kwadrans: doradca zdrowia seksualnego przeprowadza wywiad, następnie kieruje nas na pobranie krwi pod kątem testu przesiewowego (lub na tzw. test szybki). Wcześniej musi się dowiedzieć, ilu mieliśmy partnerów seksualnych, z osobami jakiej płci współżyjemy i czy się zabezpieczamy.
Kiedy warto się zbadać? – pytam Tomasza Małkuszewskiego, przewodniczącego Społecznego Komitetu ds. AIDS: – Przede wszystkim wtedy, kiedy podjęliśmy niezabezpieczony kontakt seksualny z partnerem, którego statusu serologicznego nie znamy: nie wiemy, czy się testował, jaki był wynik tego testu i czy był to wynik aktualny. Ryzykowne są zwłaszcza zakończone wytryskiem kontakty analne (zarówno dla strony aktywnej, jak i pasywnej), a w drugiej kolejności waginalne. Często lekceważony seks oralny rzeczywiście rzadko kończy się HIV, natomiast zakażenie innymi infekcjami (np. chlamydią) jest jak najbardziej realne. Od ostatniej sytuacji niebezpiecznej powinno minąć minimum sześć tygodni. Testy czwartej generacji potrafią zareagować już od 15. dnia po stosunku, ale doradca będzie wówczas zalecał powtórzenie badania.
Czytaj też: Życie seksualne Polaków
Chemsex, sprzymierzeniec HIV
Ze szczególną uwagą traktowane są w poradniach osoby, które zgłaszają współżycie pod wpływem substancji psychoaktywnych. – Zakazić się można również podczas iniekcji albo współdzielenia banknotu czy rurki – przestrzega Małkuszewski. A choć wątpliwe, by kontakt zaschniętej kropli krwi z naszą błoną śluzową zaowocował HIV, to już zakażenie HPV – a zwłaszcza WZW – przenosi się znacznie łatwiej.
– Osobną kwestią jest sama substancja, która może obniżać naszą zdolność do określenia tego, co jest ryzykownym zachowaniem seksualnym, zwiększać poczucie bezkarności i pewność siebie, a czasami odbierać świadomość tego, co się dzieje – uwrażliwia Jasyk. To problem zwłaszcza w społeczności MSM (mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami).
Upowszechnienie wiedzy na temat chemseksu mogłoby pomóc w profilaktyce chorób wenerycznych. Sęk w tym, że władza centralna nie wydaje się tematem zainteresowana. Inna rzecz, że gdy starał się ją wyręczyć warszawski ratusz – finansujący inicjatywy związane z profilaktyką HIV/AIDS oraz walkę z uzależnieniami – wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta grzmiał w swoim „raporcie”, że stolica „sowicie finansuje” organizacje „wspierające ideologię LGBT” i dążące do „legalizacji prostytucji”.
„Mnie to nie dotyczy”
Z badań prof. Izdebskiego wynika, że raptem co dziesiąty z nas kiedykolwiek wykonał test w kierunku HIV. – W stosunku do wielkości populacji najmniej badań wykonują heteroseksualni mężczyźni, którzy badają się najrzadziej, wciąż sądząc, że AIDS „to choroba gejów, prostytutek i narkomanów” – konstatuje Jasyk. Często – dopowiada – uspokaja nas wysoki status partnera. – Bo przecież osoby z porządnych domów nie mogą być zakażone. Jeśli sypiam z kierownikiem banku, mężczyzną z wyższym wykształceniem, o dobrej pozycji społecznej, to z pewnością jest to kontakt bezpieczny. W rzeczywistości AIDS to bardzo demokratyczna choroba.
Małkuszewski dodaje: – To jak z szybką jazdą samochodem. Niby wszyscy wiemy, że nie powinno się przekraczać prędkości, bo może się to skończyć wypadkiem, a z drugiej strony każdy myśli, że kraksy zdarzają się innym. Tak samo jest z ryzykownymi zachowaniami seksualnymi. Polacy bardzo często nie odnoszą ryzyka do siebie, a to błąd.
W 2019 r. w Polsce odnotowano ponad 1700 nowych zakażeń. – To największa liczba od początku epidemii, a tymczasem do punktów zgłasza się co roku podobna liczba osób, ok. 35 tys. Zestawiając to z danymi z Europy Zachodniej, która notuje spadek wykrytych zakażeń, widać, że Polska nie radzi sobie ani z profilaktyką, ani z edukacją – ocenia dr Magdalena Ankiersztejn-Bartczak, prezes zarządu Fundacji Edukacji Społecznej. W dodatku od lat przodujemy w rankingach krajów o największym wskaźniku późno wykrytych zakażeń HIV. O dziwo covid nieco tu pomógł, bo niekiedy w przypadku wystąpienia charakterystycznych dla koronawirusa objawów – np. duszności czy problemów z oddychaniem – mądry zakaźnik zlecał badania przesiewowe.
– W 2020 r. zakażeń było nieco mniej – mówi ekspertka. Przestrzega jednak, by nie wyciągać z tego pochopnych wniosków. – W pandemii obserwujemy spadek wykrywalności wirusa; częściowo wynika to z tego, że przy pierwszym lockdownie – od połowy marca do początku czerwca – punkty konsultacyjno-diagnostyczne były zamknięte. Do tego dochodzi generalny lęk przed covidem, przez który wiele osób rezygnuje z wizyty. Fundacja stara się wychodzić naprzeciw tym obawom, w połowie kwietnia wprowadziła więc darmowe testy do wykonania w domu (w ciągu roku rozdysponowano ich ok. 1500).
Czytaj też: Epidemia AIDS opanowana?
Każdy wynik ratuje życie
– Wiedza społeczna na temat HIV maleje – kontynuuje Ankiersztejn-Bartczak – bo w Polsce nie przeprowadza się dużych kampanii społecznych. O ile 30–40-latkowie załapali się na „boom” wiedzy o HIV w latach 90., uczęszczali na szkolenia w pracy i zajęcia w szkołach, w ostatnich latach temat ucichł. Szczególnie w szkołach, w których panuje niechęć do rzetelnego WDŻR. Najmłodsze pokolenie nie ma wiedzy na temat profilaktyki chorób przenoszonych drogą płciową. Kojarzy pan jakąkolwiek kampanię prezerwatyw w ostatnim czasie? – pyta retorycznie.
– Każdy wynik jest informacją ratującą życie – podkreśla Jasyk. – Informacją dobrą, choć może nieść różne konsekwencje. A jeśli test wykaże obecność przeciwciał? – Jest szansa, że osoba z HIV będzie żyła tak długo jak każda inna, o czym wciąż wie zbyt mało Polaków – tłumaczy edukatorka seksualna Żenia Aleksandrowa. – HIV nie uderzy zakażonych po kieszeni, leki są refundowane, a w dodatku coraz lepsze i dają coraz mniej skutków ubocznych.
Kluczowe jest pierwsze pół roku od zakażenia. Im szybciej lekarz wdroży terapię retrowirusową, tym większa szansa, że uda się doprowadzić do takiego poziomu wiremii (ilości wirusa we krwi), że HIV będzie niewykrywalne, a osoba zakażona nie będzie transmitować wirusa. Zmniejszy się także szansa na powikłania. – Diagnoza to nie jest wyrok śmierci. Osoba z HIV może żyć normalnie, wchodzić w związki intymne, mieć zdrowe, niezakażone dziecko – mówi Jasyk.
Wspomina, że gdy był na stażu, do punktu konsultacyjno-diagnostycznego trafiła zapłakana kobieta wraz z półtorarocznym dzieckiem. Kilka dni wcześniej jej mąż trafił do szpitala z zapaleniem płuc. Lekarz zlecił testy i niespodziewania wykrył AIDS. Gdyby zdążył w porę się zdiagnozować, być może wciąż by żył, a jego żona urodziłaby zdrowe dziecko.
Czytaj też: Czego się boją pacjenci z HIV
Badajmy się!
Sposób na zabezpieczenie się przed HIV? Wystarczy pamiętać o prezerwatywie. Jeżeli nie pęknie lub nie zsunie się, właściwie w stu procentach zabezpiecza przed zakażeniem. Osoby, które mają wielu partnerów seksualnych, powinny zainteresować się także PrEP-em, a więc tzw. postępowaniem przedekspozycyjnym. Miesięczna kuracja to koszt ok. 250 zł, jedna tabletka dziennie zmniejsza zaś ryzyko transmisji wirusa aż o 96 proc.
Między innymi dzięki upowszechnieniu postępowania przedekspozycyjnego w Wielkiej Brytanii diagności zanotowali w 2018 r. „raptem” 4,5 tys. zakażeń HIV – najmniej od 20 lat! Ale do upowszechnienia się PrEP-ów – i profilaktyki jako takiej – w Polsce wciąż daleka droga.
– W Wielkiej Brytanii funkcjonują nie tylko punkty konsultacyjno-diagnostyczne, testowanie w kierunku HIV jest tam powszechne, można to zrobić nawet u lekarza rodzinnego. Pojawiają się ponadto poradnie zdrowia seksualnego, z pełną gamą diagnostyki i leczenia chorób przenoszonych drogą płciową. Polska ma w tym temacie sporo do nadrobienia – puentuje Ankiersztejn-Bartczak.
Czytaj też: Tabletka na HIV przyczyni się do ograniczenia nowych zakażeń?