Gdy przepisy wejdą w życie, przedstawiciele kuratoriów oświaty zyskają m.in. kluczowy wpływ na wybór dyrektorów. Dziś w komisjach konkursowych panuje względna równowaga wpływów tzw. organów nadzoru, czyli kuratoriów, i tzw. organów prowadzących szkoły, czyli najczęściej samorządów. Mają po trzech przedstawicieli. Po zmianach reprezentantów samorządów ma być najwyżej trzech, za to reprezentantów kuratoriów pięciu (po dwóch przedstawicieli mają mieć jeszcze rada pedagogiczna i rada rodziców oraz po jednym związki zawodowe – tylko te, które działają w danej szkole).
Odwołanie bez wypowiedzenia
W świetle planowanych przepisów kuratorzy zyskują też nieodwołalną moc usuwania dyrektorów ze stanowiska. Jak czytamy w omówieniu zmian na stronach resortu, do ministerstwa spływają sygnały, że dyrektorzy nie realizują zaleceń wydanych w wyniku kontroli. By to ukrócić, kuratorzy będą mogli wezwać dyrektora do wytłumaczenia przyczyn niezrealizowania zaleceń – w ciągu siedmiu dni. Jeśli sytuacja nie zostanie wyjaśniona, kurator może wystąpić z wnioskiem o odwołanie dyrektora w czasie roku szkolnego, bez wypowiedzenia. Jeżeli prezydent czy wójt nie zechce dyrektora odwołać, nic nie szkodzi – stanowisko i tak po dwóch tygodniach wygaśnie.
W projektowanych przepisach nie ma mowy o żadnej ścieżce odwoławczej. Przy czym gdyby to prezydent czy wójt z własnej inicjatywy chciał odwołać dyrektora, kurator musi się na to zgodzić. To oznacza w praktyce, że kuratorzy oświaty, wśród nich słynna małopolska kurator Barbara Nowak, dosłownie przejmą decyzyjność o tym, kto będzie zarządzał polskimi szkołami i co się w nich dzieje.