Jako profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego czuję się osobiście zaatakowany przez dwoje polityków i przedstawicieli władzy, którzy pozwolili sobie na obraźliwe wypowiedzi, a nawet zawoalowane groźby pod adresem najbardziej szacownej instytucji polskiego życia publicznego, jaką jest nasza najstarsza narodowa wszechnica. Dla jednych będzie to świadectwo bezprzykładnej pychy, dla innych – śmieszności. Z góry i w imieniu całej kadry zapewniam: nie boimy się. Jak mawiał dawny rzecznik praw obywatelskich śp. dr Janusz Kochanowski o rządach PiS: dłużej klasztora niźli przeora. Wasza bezczelna, do cna partyjniacka i zideologizowana władza będzie miała swój kres. Doczekaliśmy końca władzy jednej ideologii i partii – doczekamy i końca jej córy.
Co jest prawdziwą prowokacją
Mój uniwersytet dba o komfort studentów i pracowników, walcząc z wszelkimi przejawami dyskryminacji, a ponadto starając się, aby wszystkie osoby mające specjalne potrzeby i specjalną wrażliwość mogły czuć się u nas jak najlepiej. Podobnie postępują wszystkie szanujące się uczelnie na Zachodzie (i nie tylko). W ramach tych starań ogłoszono całkowicie dobrowolną ankietę zatytułowaną „Badania poczucia bezpieczeństwa i równego traktowania na UJ 2020/2021”, w której poproszono uczestników o ewentualne określenie swojej płci, proponując standardowy zestaw samookreśleń stosowany w badaniach społecznych od kilku dekad. Są to następujące określenia: kobieta, mężczyzna, transkobieta, transmężczyzna, osoba niebinarna. Dodano oczywiście możliwość „nie chcę odpowiadać na to pytanie”. Rzecz jasna, tak