Od pewnego czasu coraz większe uznanie zbiera teoria, wedle której heteroseksualizm to agresywna ideologia powiązana z kolonializmem i kapitalizmem. Przekonująco wysunęła ją Afsaneh Najmabadi, historyczka z Harvardu, w książce „Kobiety z wąsami i mężczyźni bez brody. Płeć i seksualne lęki irańskiej nowoczesności”.
Badając ikonografię rodzimego Iranu z XVIII i XIX w., Najmabadi ze zdumieniem odkryła głębokie ingerencje w przedstawienia ludzkich postaci – coś dziwnego działo się zwłaszcza z zarostem na twarzach. Okazało się, że tradycyjne irańskie społeczeństwo było raczej homoerotyczne i w sumie bardzo przypominało nasze grecko-antyczne korzenie. Jednak silna i normotwórcza obecność Imperium Brytyjskiego w krajach Zatoki Perskiej wymusiła zmiany, zwrot w stronę pokazowej heteroseksualności. Wygląda na to, że to kapitaliści wymyślili, a przynajmniej spreparowali jako towar eksportowy monogamiczną parę złożoną z kobiety i mężczyzny, którzy by zwiększyć produktywność i zminimalizować konflikty na planie społecznym, dzielą się zadaniami i cechami charakteru zgodnie z narzuconym wzorcem.
„Ugruntowanie dziewcząt do cnót niewieścich”
Czytam o zmianach w szkole podpisanych właśnie przez ministra Czarnka i nie mogę nie myśleć o nim jak o kolonizatorze. W podpisanych właśnie „kierunkach polityki oświatowej” na rok szkolny 2021/2022 znalazło się sześć punktów, w tym bardzo dziwny pierwszy: „Wspomaganie przez szkołę wychowawczej roli rodziny, m.in. przez właściwą organizację zajęć edukacyjnych, wychowanie do życia w rodzinie oraz realizację zadań programu wychowawczo-profilaktycznego”. Trudno uwierzyć, że to ta sama partia, która