Polka wygrała w Strasburgu. Nie można odebrać dziecka z powodu orientacji seksualnej
Dla matki, pani X, to gorzka wygrana: czekała na wyrok 11 lat, a jej dzieci są już dorosłe. Trybunał orzekł, że Polska naruszyła zakaz dyskryminacji (art. 14 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka) oraz prawo do prywatności i życia rodzinnego (art. 8). Stwierdził, że orientacja seksualna skarżącej oraz jej związek z kobietą były tym, na czym skupiły się sądy, decydując o odebraniu jej dzieci. Oparły się m.in. na opinii biegłego, w której stwierdził, że mogłaby zatrzymać dzieci, gdyby „zdecydowanie skorygowała swoją postawę i wykluczyła swoją partnerkę z rodziny”.
Dzieci trafiły do ojca. Potrzebna „korekta postaw”
Czworo dzieci z małżeństwa X zostało po rozwodzie decyzją sądu przy matce. Oboje byli małżonkowie po rozstaniu związali się z kobietami. Ojciec nie zaakceptował związku byłej żony i w 2007 r. na jego wniosek sąd zmienił wyrok w sprawie praw do opieki nad dziećmi: przekazał ją ojcu. Trójka starszych dzieci to zaakceptowała, najmłodszy syn – nie. Matka nie oddała go więc ojcu. Został zabrany siłą.
Matka stoczyła o niego przegraną walkę przed polskimi sądami. Argumentowała, że ojciec wpaja dzieciom treści homofobiczne, wrogo nastawiając je do niej. I wskazywała na silną więź najmłodszego syna z nią, co potwierdzały badania biegłych. Jednocześnie jedna z opinii rodzinnego ośrodka diagnostyczno-konsultacyjnego stwierdzała, że „dalsze sprawowanie przez matkę opieki nad małoletnimi byłoby możliwe pod warunkiem zdecydowanej korekty jej postaw, wyłączenia jej partnerki z obecności w życiu rodzinnym”.