Ksiądz generał Andrzej Michałek, twórca zgromadzenia Braci Samarytan Płomienia Miłości Niepokalanego Serca Maryi, umarł na białaczkę w marcu 2020 r. w wieku 81 lat. Zostawił kilkoro najbliższych krewnych, spory prywatny majątek i niedokończone dzieło, któremu poświęcił 30 lat życia. Kilka hektarów terenu, na którym stoi kilka piętrowych budynków w niewielkim Grabiu w gminie Wieliczka. Kiedyś miało tu być miasteczko dla osób niepełnosprawnych i seniorów, dom pomocy społecznej, dom pielgrzyma i dom zakonny dla kilkunastu sióstr i kilkunastu braci. Dziś obiekty straszą oknami bez firanek i trawą wyrastającą spod kostki brukowej.
Od lat w Grabiu nic się nie dzieje. Nie ma miasteczka dla seniorów, nikt nie sypia w domu pielgrzyma. Część lokali wynajmuje oddzielne stowarzyszenie, które założyło tu własny DPS. W jednym z ogromnych budynków mieszka kilkoro zakonników i zakonnic prowadzących fundację założoną w 1990 r. przez ks. Michałka. Snują się po domu, od czasu do czasu zamiatają pusty dziedziniec. Rzadko wychodzą za bramę – bo po co? No, chyba że do sądu, na rozprawę o majątek.
Moloch po Andrzeju Michałku mógłby sobie niszczeć dalej, gdyby nie kilka prawnych wątpliwości. Po pierwsze, obiekt powstał z pieniędzy ze zbiórek prowadzonych przez Michałka na Zachodzie. Oddający mu swoje oszczędności ludzie myśleli, że wpłacają na miasteczko dla niepełnosprawnych. Tymczasem – jak uważają prawnicy przyglądający się sprawie – fundacja założona przez Michałka jedynie przejadała gromadzone fundusze i przejada je nadal.
Po drugie, ks. Michałek w testamencie zapisał swój majątek zgromadzeniu i reprezentującej je siostrze Marii, Niemce, którą ściągnął do Polski w latach 80. (mimo że, jak się okaże, siostra Maria została ze zgromadzenia wydalona).