Znikające kozetki
Znikające kozetki. Dlaczego psycholog nie pracuje w zawodzie?
Najgorzej jest rozsypać się w dużym mieście. Zwalniają cię z pracy, rzuca mąż albo żona, ktoś ci umarł, nie masz kasy. Czujesz, że tracisz grunt. Chcesz zwrócić się po wsparcie do fachowca.
Poradnia Zdrowia Psychicznego SPZLO, warszawska Ochota: – Dzień dobry, chciałabym zapisać się do psychologa w ramach NFZ. – Niestety, zapisy są wstrzymane. Może w listopadzie pojawią się terminy. Ale nie wiem, na kiedy. Mamy niezrealizowane zgłoszenia jeszcze z 2020 r. – przekazuje pracowniczka rejestracji.
Kraków, niepubliczna „Klinika Krakowska”, z kontraktem na usługi NFZ: – Psychoterapeuta na Fundusz? Do końca roku nie ma miejsc. Komercyjnie można się zapisać na konsultację nawet na kolejny dzień, ale to 120 zł za spotkanie. A i tak na długoterminową terapię w wielu miejscach trzeba czekać – czasem miesiące. Zwłaszcza w ostatnim okresie, gdy psychicznie ścina Polaków kosa pandemii.
Jeśli rozsypiesz się w małym mieście – jak Ełk albo dolnośląskie Pieszyce, do psychoterapeuty opłaconego ze składek możesz dostać się prędzej. Ale tylko dlatego, że skłonność do korzystania z podobnych usług na prowincji wciąż jest mniejsza niż w metropoliach. Szeregi specjalistów nigdy nie były tu gęste.
Studia. Zderzenie ze ścianą abstrakcji
Trudny dostęp do pomocy psychologicznej pozostaje paradoksalną zagadką, zważywszy że zainteresowanie psychologią – ba, moda na nią – trwa w kraju od lat. Widać to choćby w tłumnym pędzie na studia, które co roku na tym kierunku zaczyna, lekko licząc, około pięciu tysięcy osób.
Co roku psychologia pojawia się jako nowość w ofercie kolejnych uczelni, co roku padają rekordy konkurencji. Na Uniwersytecie Wrocławskim o jedno miejsce na psychologii w tej rekrutacji starały się 32 osoby.