Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Cukierek albo psikus? W Polsce to wstęp do awantury

Wrocławski pochód z okazji Halloween. 31 października 2021 r. Wrocławski pochód z okazji Halloween. 31 października 2021 r. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Nieduże wrocławskie osiedle. Grupka dzieciaków dzwoni od drzwi do drzwi. Poprzebierane za straszydła domagają się cukierków. Dla nich to zabawa, ale nie brakuje takich, którzy uważają, że w ten sposób otwierają się na… demony.

Małżeństwo czterdziestoparolatków mieszkające na tym osiedlu zawsze ma przygotowane słodycze na Halloween. Oboje są wykładowcami akademickimi, ale on jest też szafarzem, a więc ma nadane przez ordynariusza diecezji prawo udzielania komunii świętej. Głęboko wierzący, przyznają, że sami swojej córki na halloweenowe zabawy nie wysyłali, ale…

Czytaj też: Halloween w szkole, czyli dobre pomysły na złe zwyczaje

Dorośli fundują dzieciom demony

Cukierki są w pogotowiu, bo te dzieciaki biegające po klatkach nie rozumieją tej nieszczęsnej awantury. Dla nich to tylko zabawa, a dorośli fundują im jakieś demony, grzech, niemalże zbrodnie satanistyczne – mówi Anna, by po chwili z rozbawieniem dodać, że episkopat Irlandii powinien chyba ogłosić w Polsce jakiś protest w związku z oskarżaniem Halloween o demonizowanie święta, bo idąc tym tropem, Irlandczycy od lat powinni być w stanie zbiorowego opętania.

Tegoroczny Halloween przebiegł zgodnie z polską tradycją. Redaktor naczelny tygodnika „Idziemy” ks. Henryk Zieliński w wywiadzie dla PAP nie tylko powiedział, że katolicy nie powinni uczestniczyć w „takich praktykach”. „Po pierwsze, dlatego że jest to zagrożenie dla naszych chrześcijańskich tradycji i zwyczajów – kultu świętych i pamięci dla zmarłych. Po drugie, dlatego że katolicy nie mają powodu, żeby obśmiewać śmierci”. O radośnie obchodzonym w katolickim Meksyku Dniu Zmarłych (również 1 listopada) ks. Zieliński nie mówił, ale wyjaśnił, że zabranianie halloweenowej zabawy dzieciom w polskich przedszkolach i szkołach może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego – zgodnie z zasadą, że zabroniony owoc lepiej smakuje.

Reklama