Przed nami drugi sylwester w pandemii. W porównaniu do ubiegłorocznego rząd pozwala nam na większą swobodę: nie wprowadził wątpliwych prawnie zakazów przemieszczania się, nie wyznaczył limitów uczestników domówek, z okazji sylwestra otworzył dopiero co zamknięte sale taneczne.
Sylwester. Co nam wolno, a czego nie
Czwarta fala pandemii i nowy wariant koronawirusa sprawiły, że 15 grudnia rząd zaostrzył zasady sanitarne: zmniejszył limity gości w restauracjach, barach, hotelach, kinach i teatrach (do 30 proc. miejsc), nakazał też zamknięcie dyskotek, klubów i innych miejsc z przestrzenią do tańca (z wyjątkiem klubów sportowych). Nowe przepisy miały obowiązywać do końca stycznia, ale nazajutrz po ich wprowadzeniu niektóre rząd poluzował – wyłącznie na zabawę sylwestrową i Nowy Rok.
Choć wirus nie wziął sobie na przełomie roku „wolnego” i pandemia zbiera w Polsce rekordowo śmiertelne żniwo, to 31 grudnia i 1 stycznia miejsca do tańca mogą być otwarte. Limit gości wynosi 100 osób. Podobnie jak w przypadku restauracji, hoteli czy kin do limitu nie wlicza się osób, które okażą jeden z dokumentów: zaświadczenie o szczepieniu, unijny certyfikat szczepienia, negatywny wynik testu lub zaświadczenie o wyzdrowieniu z covid-19. W razie kontroli sanepidu to właściciel lokalu będzie musiał dowieść, że przestrzega przepisów w tym zakresie.