Najnowsza odsłona politycznej telenoweli – stopniowego publikowania korespondencji jakoby wydobytej z niezabezpieczonego konta mailowego Michała Dworczyka – ujawniła, że to z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wyszło „zapotrzebowanie” na celebrytów szerzących mowę nienawiści pod adresem osób LGBT+. Sprawa jest głęboko oburzająca, ale niestety można tu mówić jedynie o skandalu wynikającym z naruszenia dobrych obyczajów, a nie o kłopotach prawnych, które mógłby mieć z tego powodu szef KPRM i inne osoby wymienione w nagłówku cytowanego maila.
Doradca premiera Mariusz Chłopik miał wysłać trzy strony z przygotowywanego właśnie numeru „Super Expressu”, w tym grzmiącą, że „Polacy nie chcą karty gejów i lesbijek”. „Wydaje mi się, że powinniśmy poszukać więcej osób, które ze świata celebrytów będą krytykować LGBT, na razie udało się nam z Z. Boniek i jutro Zosia Klepacka”, miał dodać Chłopik.
Hejt na LGBT. Polecenia szły z góry
Choć pochodzenie maili nie jest jednoznacznie potwierdzone, na razie nikt z obozu władzy nie udowodnił, że zostały sfabrykowane. W przypadku kampanii hejtu na osoby LGBT+ od dawna było jasne, że był on co najmniej na rękę obecnej władzy. Tylko najwyższy szczebel rządu, z którego według ujawnionych dokumentów miałoby spłynąć zamówienie na hejt, może zaskakiwać.
Przypomnijmy kontekst. Wczesną wiosną 2019 r. politycy i publicyści prawicy zaczęli propagować sformułowanie „ideologia LGBT”, czyli coś w rodzaju zaczynu teorii spiskowej, wedle której osoby LGBTQ+.