Kraina podwójnego języka
Jacy wyborcy, taka władza. Prof. Andrzej Leder o przykrych cechach Polaków
JACEK ŻAKOWSKI: – Co jest z nami nie tak?
ANDRZEJ LEDER: – Zależy, jak definiujemy „nas”…
38,1 mln osób między Bugiem i Odrą, które wybierają sobie taką władzę.
Nie wszyscy ją wybierają. Tylko część popiera tę władzę, części jest obojętna, część jej nienawidzi. Polacy są głęboko podzieleni, w gruncie rzeczy nie ma żadnych „nas”.
Mniejszość ją wybiera, a większość się nie mobilizuje, by ją zmienić.
Bo bardzo wiele osób nie czuje jeszcze, jak bardzo jest źle.
A jest?
Na ile rozumiem funkcjonowanie społeczeństw, jest już bardzo źle. Polskie państwo się w wielu wymiarach rozkłada. Klientelizm. Zapaść edukacji i służby zdrowia. Destrukcja sądownictwa. To zbliża nas do społeczeństw mających zasadnicze problemy z funkcjonowaniem instytucji. Afryka, Ameryka Łacińska, Azja Środkowa to nie są wzorce, o których marzę.
A Polakom to się podoba.
Sporej części – tak.
Dlaczego?
Odpowiedź jest wielopiętrowa. Po pierwsze, PiS odkrył, że ludziom, którzy czują się na transformacji przegrani, trzeba dać coś bardzo konkretnego. I to zrobił. 500+, podnoszenie pensji minimalnej, osłony socjalne dla emerytów – to konkret, który dotarł do wyborców. Od czasów Gierka, kiedy rolnicy dostali emerytury i ubezpieczenie zdrowotne, nikt tak konkretnie niczego nie dał dużej grupie ludzi słabych społecznie.
Jak to? Stopa życiowa wzrosła. Długość życia wzrastała do pandemii. Drogi, stadiony, masowe wyższe studia, zachodnie cuda konsumpcji…
Ale te profity były adresowane do klasy średniej, wyższej, mieszkańców dużych miast. Odpowiedź na nie była więc klasowo zróżnicowana.