Koniec świata pracowitych
Badania „Polityki”: Koniec kultu pracy? Młodzi nie chcą harować
Ćwierć wieku temu CBOS zadał Polakom pytanie. Czy gdybyś miał przekazać swojemu dziecku, wnukowi czy innej młodej osobie jakąś myśl, jakieś przesłanie na dalsze życie, o tym, co warto w życiu robić, jakim człowiekiem być, to co by to było? Np.: Czy warto być pracowitym?
W lutym tego roku, jeszcze przed tym, jak wydarzenia na świecie przybrały taki obrót, że wszelkie pytania poza tymi o wojnę wydają się zawieszone, POLITYKA – za pośrednictwem Kantaru – powtórzyła tamtą prośbę oraz zestaw sześciu stwierdzeń odnoszących się do sfery pracy (patrz infografika), z prośbą o wskazanie, czy respondent się z nimi zgadza, czy też nie.
W kontekście obecnych zdarzeń można szukać tu także odpowiedzi na nową w tych dniach niepewność: czy opętanemu manią wojenną szaleńcowi dadzą radę stawić czoła nie tylko rakiety wycelowane w jego rakiety, ale też ludzie – zachodnie społeczeństwa? W tym polskie, dramatycznie krojone przez prawicową władzę na wrogie obozy, poróżnione politycznie, a – jak wynika nie tylko z naszego sondażu – również mocno zróżnicowane generacyjnie pod względem mentalności, programu na życie, wyznawanych wartości.
Praca nieznacząca
25 lat temu 84 proc. Polaków radziło innym, by byli w życiu pracowici. Dziś – 74 proc. W 1997 r. 80 proc. wierzyło, że w pracę, choćby i marną, warto wkładać serce; dziś takich pięknoduchów jest już tylko 66 proc. Wtedy jeden na sześciu pytanych dostrzegał, że do sukcesu w życiu da się dojść wygodniej niż wytężoną robotą, teraz – już jeden na trzech.
Ale uwagę w obecnych sądach zwraca jeszcze jaskrawsza różnica: między młodymi, którzy dopiero pracować zaczynają, a tymi, którym ten etap życia się kończy. Pracowitość docenia obecnie 77 proc. Polaków po sześćdziesiątce i ledwie 60 proc.