O wyższości schabowego nad pizzą
Schabowy pobił pizzę, kebab przegrał z sushi. Sprawdziliśmy, co jedzą Polacy
Pierwsze zaskoczenie: młodzi też wybierają kotleta. Odgrzany i wypromowany w PRL kotlet schabowy panierowany to wciąż polskie danie nr 1. W Polsce sprzed przełomu starano się lansować wspólny polski gust do tego stopnia, że wprowadzenie nowej potrawy do menu najpospolitszego baru wymagało zebrania tylu pieczątek i pozwoleń, jakby szło o wyprawienie talerza w kosmos. Więc nie zdarzało się często. Zostawała krótka lista potraw uznawanych przez rząd za odpowiednie, w sam raz dla zakładowych stołówek, otwierana przez schabowy. A ten wziął się w Polsce z Lombardii, ale był pochodzenia robotniczego, więc uszedł. Przepis po raz pierwszy pojawił się w 1860 r. w książce Lucyny Ćwierciakiewiczowej, kulinarnej wyroczni XIX-wiecznego polskiego mieszczaństwa. Mistrzyni kuchni opisała go jako tanią, bo z wieprzowiny, wartą uwagi potrawę pospólstwa.
Nim w erze Gierka z racji kryzysu mięsnego rząd zaczął przekonywać Polaków do ryb, głęboko uwierzyli oni w mit o szczególnych wartościach odżywczych i smakowych panierowanej i smażonej wieprzowiny. O dziwo w 2022 r. ów pogląd wciąż ma się dobrze. Co trzeci Polak przed trzydziestką i młodszy, zapytany, co najchętniej zjadłby na najbliższy obiad, wskazał właśnie schabowego z kapustą. Dwukrotnie częściej niż kolejne pozycje na liście: kebab (17 proc.) i sushi (12 proc. wskazań). Notabene ta ostatnia potrawa znalazła spore grono amatorów wśród osób 40–49-letnich, i niemal nie interesuje Polaków po sześćdziesiątce.
Schabowy dominuje we wszystkich grupach wiekowych, bez znaczenia okazał się też poziom zarobków: schabowego po równo lubią zarabiający dużo, średnio i mało. Co zaskakujące, wybierałyby go również osoby, które deklarują, że unikają jedzenia mięsa (może miały na myśli kotlet w wersji bezmięsnej, np. sejtanowej, ale to mało prawdopodobne).